Harcerz, proszę Panienki sypiał w dziesiątkach albo dwunastkach. Najczęściej z armiejnego demobilu. I one były szarobure i złudzeń optycznych nie dostarczały.
Jasne, i się nazywały NS-y (takie w łuk wygięte) albo BT. A wśrodku albo łóżka polowe typu kanadyjka (to wersja dla harcerzy, że tak powiem, niedzielnych albo lepiej – sezonowych) albo prycze budowane z żerdek dopiero co pościnanych pod okiem leśniczego (czasem, jak ekipa była wysokiej klasy to prycze były piętrowe).
Najfajniej było być w ekipie przygotowującej takie obozowisko. Jakiś tydzień przed rozpoczęciem obozu. Ciężka, czasem bardzo ciężka praca fizyczna. Ale za to spokój, cisza, cała plaża dla siebie, zero dzieciarni. Ech, przypomniałem sobie… Łza się w oku kręci.
Merlocie
Harcerz, proszę Panienki sypiał w dziesiątkach albo dwunastkach. Najczęściej z armiejnego demobilu. I one były szarobure i złudzeń optycznych nie dostarczały.
Jasne, i się nazywały NS-y (takie w łuk wygięte) albo BT. A wśrodku albo łóżka polowe typu kanadyjka (to wersja dla harcerzy, że tak powiem, niedzielnych albo lepiej – sezonowych) albo prycze budowane z żerdek dopiero co pościnanych pod okiem leśniczego (czasem, jak ekipa była wysokiej klasy to prycze były piętrowe).
Najfajniej było być w ekipie przygotowującej takie obozowisko. Jakiś tydzień przed rozpoczęciem obozu. Ciężka, czasem bardzo ciężka praca fizyczna. Ale za to spokój, cisza, cała plaża dla siebie, zero dzieciarni. Ech, przypomniałem sobie… Łza się w oku kręci.
Pozdr
RafalB -- 14.01.2009 - 09:27