Ja bardzo proszę się nie urażać tym, co napisałam o Neapolu. Bo brudem i smrodem to już jak najbardziej należy. Szczególnie na ichniejszej starówce, gdzieś między Placem Garibaldiego a Via Toledo, gdzie latem zaduch wręcz dusi a światła słonecznego jest tyle co w studni. Człowiek się wtedy zastanawia czy nie przyjechał tu za karę i czy to na pewno jest To miasto nad zatoką.
I Ty tam chciałaś wysłać kaszlącą Gretchen? :)
No co ja poradzę, że odetchnąć można dopiero na nadbrzeżnej Santa Lucia, czy jeszcze dalej na zachód (?) – na Posillipo. No co?
A Wezuwiusz to piękna góra i nie ja ją chciałam przerobić na naturalną spalarnię neapolitańskich śmieci. No. :)
A widać ją (tę górę) pięknie także z innej strony – z cypla Sorrento. No, kurde pięknie jest tak, że można umrzeć od zachwycenia się. (A nie jak kiedyś od neapolitańskiego syfa czy innej cholery, kurde.)
Ja chyba mam fioła lekkiego na punkcie tego półwyspu i dalej – wybrzeża amalfitańskiego. To się nie ma co urażać tym, że się Neapolem nie zachwyciłam.
I zawsze kiedy sobie przypominam tamtejsze okoliczności przyrody, to snuje mi się po głowie wiersz następujący niejakiej Achmatowej, co to się plątała kiedyś w tamtych rejonach, a który niniejszym dedykuję Tobie i Gretchen. A co!
(Chwila, muszę znaleźć.)
Chociaż to nie mój kraj rodzinny, Ale w pamięci go zatrzymam. Smak soli jest w tym morzu inny I woda delikatniej zimna.
Piach na dnie niby kreda biała, Powietrze jak upojne miody, Różowozłote sosen ciała Obnażył cichy wiatr zachodu.
A zachód sam jak wiatr skrzydlaty, I nie odgadnę, nadaremnie: To koniec dnia czy koniec świata, Czy znów są tajemnice we mnie.
(1964) [tłumaczenie: Gina Gieysztor]
A teraz to już całkiem opowieści poplątałam.
To zabieram zabawki i idę.
:)
To się Pino doczekałaś, że strach. :)
Ja bardzo proszę się nie urażać tym, co napisałam o Neapolu. Bo brudem i smrodem to już jak najbardziej należy. Szczególnie na ichniejszej starówce, gdzieś między Placem Garibaldiego a Via Toledo, gdzie latem zaduch wręcz dusi a światła słonecznego jest tyle co w studni. Człowiek się wtedy zastanawia czy nie przyjechał tu za karę i czy to na pewno jest To miasto nad zatoką.
I Ty tam chciałaś wysłać kaszlącą Gretchen? :)
No co ja poradzę, że odetchnąć można dopiero na nadbrzeżnej Santa Lucia, czy jeszcze dalej na zachód (?) – na Posillipo. No co?
A Wezuwiusz to piękna góra i nie ja ją chciałam przerobić na naturalną spalarnię neapolitańskich śmieci. No. :)
A widać ją (tę górę) pięknie także z innej strony – z cypla Sorrento. No, kurde pięknie jest tak, że można umrzeć od zachwycenia się. (A nie jak kiedyś od neapolitańskiego syfa czy innej cholery, kurde.)
Ja chyba mam fioła lekkiego na punkcie tego półwyspu i dalej – wybrzeża amalfitańskiego. To się nie ma co urażać tym, że się Neapolem nie zachwyciłam.
I zawsze kiedy sobie przypominam tamtejsze okoliczności przyrody, to snuje mi się po głowie wiersz następujący niejakiej Achmatowej, co to się plątała kiedyś w tamtych rejonach, a który niniejszym dedykuję Tobie i Gretchen. A co!
(Chwila, muszę znaleźć.)
Chociaż to nie mój kraj rodzinny,
Ale w pamięci go zatrzymam.
Smak soli jest w tym morzu inny
I woda delikatniej zimna.
Piach na dnie niby kreda biała,
Powietrze jak upojne miody,
Różowozłote sosen ciała
Obnażył cichy wiatr zachodu.
A zachód sam jak wiatr skrzydlaty,
I nie odgadnę, nadaremnie:
To koniec dnia czy koniec świata,
Czy znów są tajemnice we mnie.
(1964) [tłumaczenie: Gina Gieysztor]
A teraz to już całkiem opowieści poplątałam.
Magia -- 14.01.2009 - 13:51To zabieram zabawki i idę.
:)