serdecznie dziękuję za pouczenia. Zawsze to miło, gdy osoba z tak ogromną wiedzą i doświadczeniem, zwróci uwagę na kogoś początkującego i wskaże mu właściwy kierunek.
Ma Pan na myśli obrót nieruchomościami? No tutaj tak, wydaje mi się, że mam większe od Pana doświadczenie, ale może tylko mi się wydaje.
Czy może coś innego miał Pan na myśli, a umysł mój nie jest w stanie tego ogarnąć?
Bo to wszystko zależy od tego w czym Pan upatruje ogromną wiedzę i doświadczenie. W pewnych kwestiach bez trudu sobie wyobrażam Pana na etapie początkującego.
Zwłaszcza to poprzednie, bo dzięki takim osobom jak Pani i pan Merlot, prości ludzie uczą się blogować.
Bez takich porad by nie umieli. Stawiali by bezradnie swoje pierwsze kroki, ryzykując upadek, albo różnienie się. Nazbyt daleko idące.A tak to dostrną od pana Merlota mundurek, a do Pani misia. I będzie cacy.
Panu, Panie Yayco lejce się z rąk wymknęły. Doprawdy nie wiem dlaczego pisze Pan w liczbie mnogiej. Jacy by nie umieli? Jacy stawiali by pierwsze kroki?
Za Pana Merlot wypowiadać się nie będę, podobnie jak za nikogo innego, ale ja żadnych misiów nie rozdaję.
A nawet gdybym, to co Panu do tego, że tak spytam nie rozumiejąc?
Jak to dobrze, że ktoś może nas nieumielców poprowadzić. Dziękuję raz jeszcze,
I znowu ta liczba mnoga… Jakich nas? Kogo ma Pan na myśli? Bo tak sobie popierniczać to ja też potrafię.
Nie mniej jednak, zwracam Pani uwagę, że jeśli ma Pani jakieś uwagi, dotyczące mojego bloga, to może je Pani formułować tamże.
Mogłabym proszę Pana, ale jestem zbyt zażenowana.
Zwracanie mi uwagi na to, że postępuję dokładnie tak jak, Pani, jest co najmniej zabawne.
Ja proszę Pana nie napisałam ani jednego tekstu, którego myśl opierałaby się na dowaleniu komukolwiek. Ani jednego, a trudne tu miałam sytuacje. I proszę zważyć, że ja w przeciwieństwie do Pana wymieniłam Pana z nicka, a nie bawiłam się w durnowate aluzje. To są te różnice, między innymi, o których z takim natchnieniem Pan pisze.
Mam wrażenie, że jeszcze nie przysługują Pani żadne specjalne prawa. Czyżbym coś przeoczył?
Nic Pan nie przeoczył. Nie uzurpuję sobie żadnych specjalnych praw. Jestem jedną z osób tutaj piszących. Taką samą jak inni.
Jedyne czego bym sobie życzyła, to żeby Pan zlazł ze swojego tronu wydającego zarządzenia kto ma pisać o czym, jak i do kogo. Żeby przestał Pan uważać siebie za blogera, któremu wolno oceniać innych.
Ponieważ nie zachowała się żadna moja zabawka z dzieciństwa, nie wydaje mi się, żeby moja obecność tutaj była czymkolwiekuzasadniona.
Tym bardziej, że akurat na temat tego Pani wpisu nie czyniłem, mam wrażenie, żadnych uwag.
A co Panu daje prawo do czynienia uwag na temat innych moich wpisów?
Jeśli Pani sobie życzyła, żebym uczynił, wystarczyło poprosić.
Że niby co? Chyba znowu coś się Panu z lejcami pomieszało. Ja po prostu piszę, jeśli ktoś chce skomentować to jest mi miło.
Pragnę dodać, że nie jestem też zainteresowany prowadzeniem, przy okazji blogowania, żadnej innej działalności. Usługowej,marketingowej etc.
I rzeczywiście – martwią mnie Ci, którzy to robią.
Jeśli Pan nie umie odróżnić życzliwości od prowadzenia jakiegokolwiek rodzaju działalności, to ja Panu współczuję.
Przypominam sobie, że kiedy Pan nie wiedział jak domyć dekanter to sporo osób się w to zaangażowało. To zapewne było co innego. Prawda?
Mógłbym to rozwinąć, ale w przeciwieństwie do pani, uważam, że każdy bloguje jeak chce i jak umie. A biorąc pod uwagę to, cosądzę o cudzych pouczeniach, staram się własne ograniczać. Wolę już wyśmiewać.
Pan ogranicza pouczenia? Panie Yayco! Pan nieustannie poucza, naprzemiennie z wyśmiewaniem.
Proszę to ewentualnie wziąść pod łąskawą uwagę. To ciekawy i popularny wątek, nawet jeśli dla nie dla mnie. Pouczanie mnie w tymmiejscu może go popsuć. Ignorowałem dotychczas Pani i pana Merlota uszczypliwości, mimo, że inaczej niż moje były adresowanewprost. Jeśli chce pani, by było inaczej – proszę bardzo. Będzie to Pani wybór, nie mój.
Proszę się zastanowić, bo warto dbać o wizerunek.[/quote]
A to niby co miałoby znaczyć?
Ja mogę to wziąć pod łaskawą uwagę, ale tak do końca nie wiem co miałabym pod nią wziąć.
Na koniec. Więcej oddechu Panu życzę. Mniej poszukiwania wroga, a więcej ciszy.
Jeszcze gdyby Pan zechciał odebrać sobie to prawo do wydawania wyroków…
Powodzenia Panie Yayco. I więcej dystansu do samego siebie.
Panie Yayco
serdecznie dziękuję za pouczenia. Zawsze to miło, gdy osoba z tak ogromną wiedzą i doświadczeniem, zwróci uwagę na kogoś początkującego i wskaże mu właściwy kierunek.
Ma Pan na myśli obrót nieruchomościami? No tutaj tak, wydaje mi się, że mam większe od Pana doświadczenie, ale może tylko mi się wydaje.
Czy może coś innego miał Pan na myśli, a umysł mój nie jest w stanie tego ogarnąć?
Bo to wszystko zależy od tego w czym Pan upatruje ogromną wiedzę i doświadczenie. W pewnych kwestiach bez trudu sobie wyobrażam Pana na etapie początkującego.
Zwłaszcza to poprzednie, bo dzięki takim osobom jak Pani i pan Merlot, prości ludzie uczą się blogować.
Bez takich porad by nie umieli. Stawiali by bezradnie swoje pierwsze kroki, ryzykując upadek, albo różnienie się. Nazbyt daleko idące. A tak to dostrną od pana Merlota mundurek, a do Pani misia. I będzie cacy.
Panu, Panie Yayco lejce się z rąk wymknęły. Doprawdy nie wiem dlaczego pisze Pan w liczbie mnogiej. Jacy by nie umieli? Jacy stawiali by pierwsze kroki?
Za Pana Merlot wypowiadać się nie będę, podobnie jak za nikogo innego, ale ja żadnych misiów nie rozdaję.
A nawet gdybym, to co Panu do tego, że tak spytam nie rozumiejąc?
Jak to dobrze, że ktoś może nas nieumielców poprowadzić.
Dziękuję raz jeszcze,
I znowu ta liczba mnoga… Jakich nas? Kogo ma Pan na myśli? Bo tak sobie popierniczać to ja też potrafię.
Nie mniej jednak, zwracam Pani uwagę, że jeśli ma Pani jakieś uwagi, dotyczące mojego bloga, to może je Pani formułować tamże.
Mogłabym proszę Pana, ale jestem zbyt zażenowana.
Zwracanie mi uwagi na to, że postępuję dokładnie tak jak, Pani, jest co najmniej zabawne.
Ja proszę Pana nie napisałam ani jednego tekstu, którego myśl opierałaby się na dowaleniu komukolwiek. Ani jednego, a trudne tu miałam sytuacje. I proszę zważyć, że ja w przeciwieństwie do Pana wymieniłam Pana z nicka, a nie bawiłam się w durnowate aluzje. To są te różnice, między innymi, o których z takim natchnieniem Pan pisze.
Mam wrażenie, że jeszcze nie przysługują Pani żadne specjalne prawa. Czyżbym coś przeoczył?
Nic Pan nie przeoczył. Nie uzurpuję sobie żadnych specjalnych praw. Jestem jedną z osób tutaj piszących. Taką samą jak inni.
Jedyne czego bym sobie życzyła, to żeby Pan zlazł ze swojego tronu wydającego zarządzenia kto ma pisać o czym, jak i do kogo. Żeby przestał Pan uważać siebie za blogera, któremu wolno oceniać innych.
Ponieważ nie zachowała się żadna moja zabawka z dzieciństwa, nie wydaje mi się, żeby moja obecność tutaj była czymkolwiek uzasadniona.
Tym bardziej, że akurat na temat tego Pani wpisu nie czyniłem, mam wrażenie, żadnych uwag.
A co Panu daje prawo do czynienia uwag na temat innych moich wpisów?
Jeśli Pani sobie życzyła, żebym uczynił, wystarczyło poprosić.
Że niby co? Chyba znowu coś się Panu z lejcami pomieszało. Ja po prostu piszę, jeśli ktoś chce skomentować to jest mi miło.
Pragnę dodać, że nie jestem też zainteresowany prowadzeniem, przy okazji blogowania, żadnej innej działalności. Usługowej, marketingowej etc.
I rzeczywiście – martwią mnie Ci, którzy to robią.
Jeśli Pan nie umie odróżnić życzliwości od prowadzenia jakiegokolwiek rodzaju działalności, to ja Panu współczuję.
Przypominam sobie, że kiedy Pan nie wiedział jak domyć dekanter to sporo osób się w to zaangażowało. To zapewne było co innego. Prawda?
Mógłbym to rozwinąć, ale w przeciwieństwie do pani, uważam, że każdy bloguje jeak chce i jak umie. A biorąc pod uwagę to, co sądzę o cudzych pouczeniach, staram się własne ograniczać. Wolę już wyśmiewać.
Pan ogranicza pouczenia? Panie Yayco! Pan nieustannie poucza, naprzemiennie z wyśmiewaniem.
Proszę to ewentualnie wziąść pod łąskawą uwagę. To ciekawy i popularny wątek, nawet jeśli dla nie dla mnie. Pouczanie mnie w tym miejscu może go popsuć. Ignorowałem dotychczas Pani i pana Merlota uszczypliwości, mimo, że inaczej niż moje były adresowane wprost. Jeśli chce pani, by było inaczej – proszę bardzo. Będzie to Pani wybór, nie mój.
Proszę się zastanowić, bo warto dbać o wizerunek.[/quote]
A to niby co miałoby znaczyć?
Ja mogę to wziąć pod łaskawą uwagę, ale tak do końca nie wiem co miałabym pod nią wziąć.
Na koniec. Więcej oddechu Panu życzę. Mniej poszukiwania wroga, a więcej ciszy.
Jeszcze gdyby Pan zechciał odebrać sobie to prawo do wydawania wyroków…
Powodzenia Panie Yayco. I więcej dystansu do samego siebie.
Gretchen -- 18.01.2009 - 00:11