I jeszcze jedno – odnoszę wrażenie że znakomita większość klasycznej farmakopei bazuje na substancjach, które były najpierw odkryte w roślinach leczniczych i podobnych źródłach.
A dobrym przykładem trudności z lekami naturalnymi jest przykład artemizyny, która jest najlepszym znanym obecnie lekiem na malarię, tradycyjnie pozyskiwanym z bylicy chińskiej (Artemisia annua). Preparaty bylicy znane w medycynie chińskiej jako quinghao są jednak nierównej jakości, gdyż sama roślina produkuje aktywną artemizynę w sposób bardzo zmienny, silnie zależny od warunków pogodowych. Niektóre rośliny są aktywnego składnika całkowicie pozbawione, w innych występuje on jedynie w niektórych jej częściach. Pozyskiwanie artemizyny z bylicy kontroluje całkowicie rząd chiński, który ma de fakto światowy monopol na naturalne preparaty artemizyny i sprzedaje je po bajońskich cenach.
Od 2006 roku artemizynę i jej pochodne można produkować medodą półsyntetyczną z prekursora otrzymywanego metodą biotechnologiczną z drożdży. Fundacja Billa Gatesa finansuje program produkcji taniej artemizyny z przeznaczeniem do dystrybucji w rejonach malarycznych. Produkcję leku wdrożyła firma Sanofi-Aventis (The Artemisinine Project). Projekt jednak utknął, ponieważ rząd chiński oraz tzw. organizacje pozarządowe narobiły szumu w związku z rzekomo toksycznym działaniem leku na pień mózgu zobserwowanym w kilku przypadkach zwierząt doświadczalnych i przynajmniej u jednego pacjenta. Jak narazie badania kliniczne są w toku a FDA nie dopuściła jeszcze leku na rynek w USA. Wszelkie próby jego dystrybucji w rejonach malarycznych są torpedowane jako “skrajnie nieodpowiedzialna hipokryzja Zachodu”. Chińczycy nadal mają złoty biznes. Proszę sobie również samemu odpowiedzieć jaka panuje wśród “alternatywistów” atmosfera wobec prób genetycznej modyfikacji bylicy chińskiej tak, aby farmaceutycznie opłacalna stała się jej uprawa poza Chinami prowadząca do standaryzowanych preparatów artemizyny.
@Jackmal
I jeszcze jedno – odnoszę wrażenie że znakomita większość klasycznej farmakopei bazuje na substancjach, które były najpierw odkryte w roślinach leczniczych i podobnych źródłach.
A dobrym przykładem trudności z lekami naturalnymi jest przykład artemizyny, która jest najlepszym znanym obecnie lekiem na malarię, tradycyjnie pozyskiwanym z bylicy chińskiej (Artemisia annua). Preparaty bylicy znane w medycynie chińskiej jako quinghao są jednak nierównej jakości, gdyż sama roślina produkuje aktywną artemizynę w sposób bardzo zmienny, silnie zależny od warunków pogodowych. Niektóre rośliny są aktywnego składnika całkowicie pozbawione, w innych występuje on jedynie w niektórych jej częściach. Pozyskiwanie artemizyny z bylicy kontroluje całkowicie rząd chiński, który ma de fakto światowy monopol na naturalne preparaty artemizyny i sprzedaje je po bajońskich cenach.
Od 2006 roku artemizynę i jej pochodne można produkować medodą półsyntetyczną z prekursora otrzymywanego metodą biotechnologiczną z drożdży. Fundacja Billa Gatesa finansuje program produkcji taniej artemizyny z przeznaczeniem do dystrybucji w rejonach malarycznych. Produkcję leku wdrożyła firma Sanofi-Aventis (The Artemisinine Project). Projekt jednak utknął, ponieważ rząd chiński oraz tzw. organizacje pozarządowe narobiły szumu w związku z rzekomo toksycznym działaniem leku na pień mózgu zobserwowanym w kilku przypadkach zwierząt doświadczalnych i przynajmniej u jednego pacjenta. Jak narazie badania kliniczne są w toku a FDA nie dopuściła jeszcze leku na rynek w USA. Wszelkie próby jego dystrybucji w rejonach malarycznych są torpedowane jako “skrajnie nieodpowiedzialna hipokryzja Zachodu”. Chińczycy nadal mają złoty biznes. Proszę sobie również samemu odpowiedzieć jaka panuje wśród “alternatywistów” atmosfera wobec prób genetycznej modyfikacji bylicy chińskiej tak, aby farmaceutycznie opłacalna stała się jej uprawa poza Chinami prowadząca do standaryzowanych preparatów artemizyny.
Tak to jest drogi panie…
Zbigniew P. Szczęsny -- 20.11.2009 - 00:36