Chciałbym się z Panią zgodzić, bo trafnie Pani odczytuje moje intencje i oceny. Jak zresztą widać, nie bardzo może Pani liczyć, aby zrozumieli to Ci, od których to zależało.
Użyłem czasu przeszłego, bo wydaje mi się,że to trochę było inaczej. Nie wydaje mi się, aby ten zamiar porzucono. Po prostu kierunek do którego prowadził nie był atrakcyjny. Nie przyciągał ludzi. Nuda proszę Pani. Nic się niedzieje. A dobrych dialogów już się dziś nie ceni tak, jak kiedyś.
Paradoksalnie (jest to moja prywatna opinia i nikogo nie namawiam, aby ją podzielał) TXT wraca dzisiaj do swojej Salonowej macierzy. Stylem polemiki, promowaniem brutalnej szermierki cepami. Ponieważ TXT jest mniejsze, to przejawy takich zachowań widać wyraźniej, choć są w oczywisty sposób rzadsze. Może nawet marginalne. Być może są one zresztą wbrew intencjom kierujących tym interesem, którzy zapewne widzą w tym włąśnie nieistotny margines.
Mylą się i o tym też wyżej napisałem. W tłumie dwóch chuliganów zginie, albo ludzie ich śmiechem zabiją. W tramwaju sterroryzują pasażerów.
Jeśli tam odejdzie dwójka obrażonych blogerów, to nikt tego nie zauważy. Zwłaszcza,że tam są zamontowane drzwi obrotowe i jakby do niektórego blogera dołączyć turbinkę, to swoim wychodzeniem i wracaniem oświetliłby jakiś nieduży powiat.
Być może tu jest tak samo. Może nie odbije się na TXT w żaden sposób, kiedy nagle zniknie kolejnych dwieście notek. Nie wiem. To nie jest mój problem.
Co zaś do wspólnoty i liczby mnogiej, to mogę sobie wspólnie z Panią potęsknić, ale nie mam armat. To znaczy nie widzę takiej platformy, na której mógłbym robić to, co chciałem robić na TXT. Kameralność i wspólnotowość wydawała mi się dobrym fundamentem.
No i jeszcze kwestia techniczna. Ktoś musi zadbać o bebechy. Nie mam znajomości w tych kręgach. A uważam korzystanie z ogólnie dostępnych platform za zły pomysł.
Ponieważ piszę już tak otwartym tekstem, że bardziej nie można, to dodam, że jestem w prawdziwie luksusowej sytuacji. To nie ja podejmę ostateczną decyzję. Ja się jej natomiast na pewno i nieodwracalnie podporządkuję.
Pozdrawiam serdecznie
PS Cudowny dzisiaj mamy dzień na Pradze, nieprawdaż?
Pani Anno,
co ja niby mam Pani odpowiedzieć?
Chciałbym się z Panią zgodzić, bo trafnie Pani odczytuje moje intencje i oceny. Jak zresztą widać, nie bardzo może Pani liczyć, aby zrozumieli to Ci, od których to zależało.
Użyłem czasu przeszłego, bo wydaje mi się,że to trochę było inaczej. Nie wydaje mi się, aby ten zamiar porzucono. Po prostu kierunek do którego prowadził nie był atrakcyjny. Nie przyciągał ludzi. Nuda proszę Pani. Nic się niedzieje. A dobrych dialogów już się dziś nie ceni tak, jak kiedyś.
Paradoksalnie (jest to moja prywatna opinia i nikogo nie namawiam, aby ją podzielał) TXT wraca dzisiaj do swojej Salonowej macierzy. Stylem polemiki, promowaniem brutalnej szermierki cepami. Ponieważ TXT jest mniejsze, to przejawy takich zachowań widać wyraźniej, choć są w oczywisty sposób rzadsze. Może nawet marginalne. Być może są one zresztą wbrew intencjom kierujących tym interesem, którzy zapewne widzą w tym włąśnie nieistotny margines.
Mylą się i o tym też wyżej napisałem. W tłumie dwóch chuliganów zginie, albo ludzie ich śmiechem zabiją. W tramwaju sterroryzują pasażerów.
Jeśli tam odejdzie dwójka obrażonych blogerów, to nikt tego nie zauważy. Zwłaszcza,że tam są zamontowane drzwi obrotowe i jakby do niektórego blogera dołączyć turbinkę, to swoim wychodzeniem i wracaniem oświetliłby jakiś nieduży powiat.
Być może tu jest tak samo. Może nie odbije się na TXT w żaden sposób, kiedy nagle zniknie kolejnych dwieście notek. Nie wiem. To nie jest mój problem.
Co zaś do wspólnoty i liczby mnogiej, to mogę sobie wspólnie z Panią potęsknić, ale nie mam armat. To znaczy nie widzę takiej platformy, na której mógłbym robić to, co chciałem robić na TXT. Kameralność i wspólnotowość wydawała mi się dobrym fundamentem.
No i jeszcze kwestia techniczna. Ktoś musi zadbać o bebechy. Nie mam znajomości w tych kręgach. A uważam korzystanie z ogólnie dostępnych platform za zły pomysł.
Ponieważ piszę już tak otwartym tekstem, że bardziej nie można, to dodam, że jestem w prawdziwie luksusowej sytuacji. To nie ja podejmę ostateczną decyzję. Ja się jej natomiast na pewno i nieodwracalnie podporządkuję.
Pozdrawiam serdecznie
PS Cudowny dzisiaj mamy dzień na Pradze, nieprawdaż?
yayco -- 05.10.2008 - 15:45