Jeszcze jedno mi się uzmysłowiło, bo to przy pomieszaniu różnych wątków zdarza się, a dodatkowo skręcałam taki stelaż, na którym się materac kładzie…
To się nawet na tekst osobny nie nadaje, bo większość musiałabym wypikać .
Ale ja znowu nie o tym.
Panie Yayco jest jeszcze jedna baaardzo ważna kwestia (dla mnie znaczy ważna) choć z zupełnie innego sporu wzięta, ale całkiem na temat ona jest.
Zanadto się przywiązałam w myśleniu do sporów bieżących i byłoby mi umknęło, a to nieszczęście wielkie stałoby się.
Przypomina Pan sobie zapewne taki żarcik o czaciku yapletkowym. Inaczej on był wtedy nazwany, ten czacik i połączyło się to z moją osobą. Kto wie te wie, kto nie wie to nic nie stracił.
Tak bardzo ogólnie rzecz ujmując to ja mam poczucie humoru, może nawet zabyt dużo go mam chwilami. Jednak nie jest ono tak całkiem poza moją kontrolą.
We wspomnianym wątku rozmawiały trzy osoby. W wyniku tej rozmowy, dość krótkiej, ale bardzo owocnej, jedna osoba poczuła się urażona niestosownością wypowiedzi dwóch pozostałych. To ja byłam ta urażona, czego nie trudno się domyśleć, bo ja się urażam nieustannie, jako nadwrażliwa. No.
Więc urażona zniknęła. Gospodarz zirytował się, że urażona nadwrażliwa i że tak nie można, i że to już doprawdy…
Zdarzyło się jednak, następnego dnia coś dla mnie niezwykłego.
Borsuk do mnie napisał i użył tego magicznego słowa. Słowa, którego tak wielu się boi, słowa które jest cudownym kluczem do dalszej rozmowy i znajomości.
Powiedział przepraszam. I coś jeszcze powiedział, ale to już jest moja tajemnica tajemna i nie powiem.
Z tego miejsca, nie mając pewności czy moja odpowiedź doleciała do Izraela, chcę oficjalnie i publicznie wyrazić swoją radość.
Borsuku, staropolskie dzięki :)
Jest tyle prostych słów, tyle prostych gestów. Tyle ich jest, że ja się naprawdę dziwię, że tak trudno z nich skorzystać.
I co się Pan pieczarek czepia? Dobre są.
I Pan Lorenzo ma słuszną słuszność, że nawet maleńkie dobro cieszy.
Mnie w każdym razie.
Panie Yayco
Jeszcze jedno mi się uzmysłowiło, bo to przy pomieszaniu różnych wątków zdarza się, a dodatkowo skręcałam taki stelaż, na którym się materac kładzie…
To się nawet na tekst osobny nie nadaje, bo większość musiałabym wypikać .
Ale ja znowu nie o tym.
Panie Yayco jest jeszcze jedna baaardzo ważna kwestia (dla mnie znaczy ważna) choć z zupełnie innego sporu wzięta, ale całkiem na temat ona jest.
Zanadto się przywiązałam w myśleniu do sporów bieżących i byłoby mi umknęło, a to nieszczęście wielkie stałoby się.
Przypomina Pan sobie zapewne taki żarcik o czaciku yapletkowym. Inaczej on był wtedy nazwany, ten czacik i połączyło się to z moją osobą. Kto wie te wie, kto nie wie to nic nie stracił.
Tak bardzo ogólnie rzecz ujmując to ja mam poczucie humoru, może nawet zabyt dużo go mam chwilami. Jednak nie jest ono tak całkiem poza moją kontrolą.
We wspomnianym wątku rozmawiały trzy osoby. W wyniku tej rozmowy, dość krótkiej, ale bardzo owocnej, jedna osoba poczuła się urażona niestosownością wypowiedzi dwóch pozostałych. To ja byłam ta urażona, czego nie trudno się domyśleć, bo ja się urażam nieustannie, jako nadwrażliwa. No.
Więc urażona zniknęła. Gospodarz zirytował się, że urażona nadwrażliwa i że tak nie można, i że to już doprawdy…
Zdarzyło się jednak, następnego dnia coś dla mnie niezwykłego.
Borsuk do mnie napisał i użył tego magicznego słowa. Słowa, którego tak wielu się boi, słowa które jest cudownym kluczem do dalszej rozmowy i znajomości.
Powiedział przepraszam. I coś jeszcze powiedział, ale to już jest moja tajemnica tajemna i nie powiem.
Z tego miejsca, nie mając pewności czy moja odpowiedź doleciała do Izraela, chcę oficjalnie i publicznie wyrazić swoją radość.
Borsuku, staropolskie dzięki :)
Jest tyle prostych słów, tyle prostych gestów. Tyle ich jest, że ja się naprawdę dziwię, że tak trudno z nich skorzystać.
I co się Pan pieczarek czepia? Dobre są.
I Pan Lorenzo ma słuszną słuszność, że nawet maleńkie dobro cieszy.
Mnie w każdym razie.
Pozdrawiam Pana energetycznie
Gretchen -- 07.10.2008 - 21:24