I powiem Ci, że wtedy chyba nie doceniałam jednej rzeczy, podstawowej.
Choć bywało momentami naprawdę gorąco, to całość zakończyła się słowem dziękuję .
Mam tę rozmowę w sobie cały czas. Kiedy ostatnio byłam na warsztacie dotyczącym wychowania bez przemocy, prowadzonym przez jednego profesora z Izraela, to myślałam chwilami o tym jak Ty byś to skomentował. Jakie by były Twoje refleksje.
Tak zwyczajnie, ciekawość mnie ogarnęła.
Masz rację, że ja sporo piszę o tym, że ludzie nierozumieją, opacznie rozumieją czy coś. Że nie słuchają. Że z tego mi się nasuwa wątpliwość czy warto.
Może to trochę jest tak, że ja (co też często podkreślam) mam pewną unikalną możliwość rozmawiania z ludźmi, a możliwość ta z mojej pracy się bierze.
Nie każdy spędza życie na rozmawianiu z innymi.
Często tak różnymi ode mnie, jak wiosna różni się od zimy.
Nauczyłam się słuchać. Nauczyłam się widzieć świat z okna drugiego człowieka. Nauczyłam się najpierw pytać, a potem wnioski wyciągać.
Umiem bezkolizyjnie przebywać w różnych mikrokosmosach.
Policzyłam właśnie, że tak rocznie to ja przerozmawiam tysiąc dwieście godzin.
Czyli odkąd zaczęłam pracować samodzielnie… to wychodzi jakoś... pięć tysięcy sześcset godzin. Mniej więcej.
Dzięki nim zrozumiałam jak bardzo poplątane są rozmaite rzeczywistości.
Ale nikt nigdy mi nie powiedział, że nie okazałam mu szacunku.
Inaczej. Bardzo wielu z nich mówiło, że mój dla nich szacunek im pomógł.
W gruncie rzeczy to oni mnie tego nauczyli w pewnym stopniu.
Pomogli mi się rozwinąć.
Dlatego pewnie, jak kij bejsbolowy uderza mnie coś takiego, że napiszę kilka zdań, z których ktoś bez pytań wyciąga wnioski.
Pamiętam moje rozmowy z Poldkiem. To była dla mnie wielka szkoła cierpliwości.
Było tak, że przez dwa dni rozmawialiśmy, bez udziału innych osób z tekstowiska.
Nie porozumieliśmy się w tym sensie, że nikt nikomu racji nie przyznał, ale do mnie niektóre zdania powracają. Inna perspektywa jakiś tam ślad zostawiła.
To dobrze.
Czy warto…
Zapewne tak, bo to też jest i doświadczenie, i nauka.
Odysie
Oczywiście pamiętam naszą dyskusję.
I powiem Ci, że wtedy chyba nie doceniałam jednej rzeczy, podstawowej.
Choć bywało momentami naprawdę gorąco, to całość zakończyła się słowem dziękuję .
Mam tę rozmowę w sobie cały czas. Kiedy ostatnio byłam na warsztacie dotyczącym wychowania bez przemocy, prowadzonym przez jednego profesora z Izraela, to myślałam chwilami o tym jak Ty byś to skomentował. Jakie by były Twoje refleksje.
Tak zwyczajnie, ciekawość mnie ogarnęła.
Masz rację, że ja sporo piszę o tym, że ludzie nierozumieją, opacznie rozumieją czy coś. Że nie słuchają. Że z tego mi się nasuwa wątpliwość czy warto.
Może to trochę jest tak, że ja (co też często podkreślam) mam pewną unikalną możliwość rozmawiania z ludźmi, a możliwość ta z mojej pracy się bierze.
Nie każdy spędza życie na rozmawianiu z innymi.
Często tak różnymi ode mnie, jak wiosna różni się od zimy.
Nauczyłam się słuchać. Nauczyłam się widzieć świat z okna drugiego człowieka. Nauczyłam się najpierw pytać, a potem wnioski wyciągać.
Umiem bezkolizyjnie przebywać w różnych mikrokosmosach.
Policzyłam właśnie, że tak rocznie to ja przerozmawiam tysiąc dwieście godzin.
Czyli odkąd zaczęłam pracować samodzielnie… to wychodzi jakoś... pięć tysięcy sześcset godzin. Mniej więcej.
Dzięki nim zrozumiałam jak bardzo poplątane są rozmaite rzeczywistości.
Ale nikt nigdy mi nie powiedział, że nie okazałam mu szacunku.
Inaczej. Bardzo wielu z nich mówiło, że mój dla nich szacunek im pomógł.
W gruncie rzeczy to oni mnie tego nauczyli w pewnym stopniu.
Pomogli mi się rozwinąć.
Dlatego pewnie, jak kij bejsbolowy uderza mnie coś takiego, że napiszę kilka zdań, z których ktoś bez pytań wyciąga wnioski.
Pamiętam moje rozmowy z Poldkiem. To była dla mnie wielka szkoła cierpliwości.
Było tak, że przez dwa dni rozmawialiśmy, bez udziału innych osób z tekstowiska.
Nie porozumieliśmy się w tym sensie, że nikt nikomu racji nie przyznał, ale do mnie niektóre zdania powracają. Inna perspektywa jakiś tam ślad zostawiła.
To dobrze.
Czy warto…
Zapewne tak, bo to też jest i doświadczenie, i nauka.
Pozdrawiam Cię Odysie serdecznie
Gretchen -- 07.10.2008 - 22:43