Jako zem nie kawaler musiala nadejsc kiedys chwila ze poza bezpieczne jajecznice czy pulpety ze sloja wychynac trza bylo. Wiadomo bowiem powszechnie ze mezczyzna ktory w kuchni nie bywa, autorytetu wielkiego u polowicy miec raczej nie bedzie.
A ze czasu w kuchni spedzac nie lubie (choc lubie jesc) musialo to byc cos prostego i szybkiego. Jajecznica odpadala gdyz wystarczajaco wyeksploatowalem ten temat w okresie narzeczenstwa. Przyszla pora na cos wiekszego...
Sprytnie zatem laczac mode na zdrowa zywnosc z wlasnym lenistwem wymyslilem (no moze nie wymyslilem ale na pewno tworczo rozwinalem) danie jednogarnkowe.
Potrzebny jest wok i patelnia. No i skladniki. Te bywaja rozne co ma przede wszystkim te dobra strone ze mozna sie zaprezentowac jako osoba kreatywna.
Baza jest ryz. Kiedys stosowalem parboiled, teraz szary nieluskany. Gotuje i wrzucam do woka (na dno troche oliwy - tej do smazenia, z wytlokow). W czasie gdy ryz sie gotuje, na patelni przysmazam na duzym ogniu w dowolnej kolejnosci -baklazany/cukinie, marchewke (obrana), cebulke, czosnek (wycisniety i krotka chwile), kapuste (bardzo krotko), selera (duzo), cykorie (krotko), papryke w dowolnym kolorze, fasolke (czerwona lub czarna), pieczarki (lub grzybki chinskie jak ktos lubi). Co wysmaze to wrzucam do woka ktory stoi na minimalnym ogniu tak by byl cieply.
Czasem dodaje mieso ale to wiecej roboty - trzeba pokroic, zamarynowac w occie i przyprawch i smazyc dluzej niz warzywa. No ale czasem zdarza sie wyjatkowa okazja.
Z miesem czy bez konieczny jest sos - baza jest oliwa plus sos sojowy i/lub imbirowy, kurkuma, carry, pieprz, papryka, gorczyca, kminek i co sie tam jeszce pod reke nawinie. Skladniki mieszamy w filizance (wazne) i wlewamy do woka, gdzie na troche wiekszym ogniu dusi sie juz wesolo nasz specjal.
Zeby wszystko sie przegryzlo wystarczy 15-20 min na srednim ogniu.
Podawac mozna z zielona salata (jak wszystko) a na talerzu polac jeszcze oliwa virgin - ta do jedzenia. Jesc paleczkami - wiem ze to brzmi egzaltowanie ale naprawde sprobujcie jesc cos paleczkami a potem przerzuccie sie na widelec. Wyraznie poczujecie smak metalu w ustach.
PS. Od jakiegos czasu mysle by zrobic pieczen, no ale na razie upaly...
Wasyl ze stali
kilak razy próbowałem bakłażana zrobic i nie wiem czemu mi nie wychodzi. posypuje solą, daje na ręcznik papierowy po 30 min. i dalej kwas czuję, sam nie wiem. Ten bakłażan to na surowo wrzucasz?
Mnie ryż odrzuca.
To taki wypełniacz jest.
Ale to co pan wysmażył ciekawie pachnie.
Ale niby dlaczego w woku należy do dusić?
A nie w woku szybkie smażenie a dusić w rondlu?
No i jak długo dusić?
Kiedy takie ważywa chrupkie nieco są najlepsze?
30 min na reczniku? Ja sie w takie ceregiele nie bawie. wrzucam pokrojony, co prawda bardzo nasiaka oliwa - moze dlatego zadnego kwasu nie czuje. Baklazan dobrze wychodzi tez w zapiekankach, tez nigdy nie czulem by byl kwasny. moze wiecej przypraw oprocz soli?
Igla - duszenie to moj blad terminologiczny bo woka nie przykrywam wiec tak naprawde to smazenie na srednim ogniu. wszystkie warzywa rzeczywiscie powinny byc troche twardawe - dlatego krotko przysmazac, krotko (15 min) w woku.
nie jest kwaśny tylko gorzki.
Trza go w plastry pokroić, solidnie posolić na dwie strony i faktycznie na papier dać. Ale dłużej niż pół h lepiej na 1 albo i dłużej i plastry przekrecić.
Mom przepis na bakłażana, z greckiego smaku, zapiekany w połówkach z mięsem. No ale nie zaraz, naraz.
To słuszna koncepcja jest.
Poleciłbym tylko do sosu dorzucić jeszcze sos ostrygowy. Bez obaw, nie śmierdzi rybą zbyt intensywnie a nadaje całości taki "okrąglejszy" smak.
Nie będę zaczynał nowego wątku, bo mam tu podobną koncepcję:
- pierś z kury zamarynowana w oliwie, soli i chili, pokrojona w paski
- świeże brokuły w dużych różyczkach lekko obgotowane (1 min. od zagotowania)
- pokrojony w paski boczniak
- chiński makaron, ewentualnie z naszych Goliard wstążki (taki biały) al dente
- sos ostrygowy, chili, pieprz świeży, sól
Wszystko przygotować i tak:
Wok rozgrzewamy z oliwą na dużym ogniu i leci kurak (5 min) potem boczniak (aż zmięknie, ok 5 min.) brokuły ( 1-2 min) makaron (1 min)
W międzyczasie zwłaszcza w czasie smażenia kuraka i boczniaka dodajemy sos ostrygowy. Zrobi się fajny płyn z tego. Potem jeszcze doprawiamy wedle uznania.
pzdr
błagam! Ja tu sam siedze, roboty mam kupe i nie mam sobie czasu nawet jajecznicy zrobić, a Waść tym wokiem jak obuchem... Chesz Pan, żeby klawiaturę zaślinić?
carry- curry? a może bys garam masala?
seler naciowy czy ten drugi (zielone czy "białe"- sam się gubię w tej kuchniologii)
Ryż jest super, jak jeszcze z imbirem się gotuję to pychotka i na słodko można podać i na ostro i jak ktoś lubi na bezpłciowo. :D
seler bialy (a duzo bo ponoc afrodyzjak)
lodyga tylko do dipow
A ja krytycznie się odniosę. Wszystko to bez charakteru. Bałagan, smaki niedobrane, konkurencyjne. Kupa warzyw na patelni (woku) w ryżu i tyle. Normalnie nazwałbym to jakimś rodzajem risotta (to rozumiem), ale w tej sytuacji.... W dodatku sos dziwny. Ni to słodki, ni to wytrwawny, ni to kwaśny. Proszę nie brać uwagi osobiście, ja nie mam większego pojęcia o gotowaniu, ale mam mniej więcej wyobraźnię, czy to mi może smakować. Stąd wątpliwości. A jaką mam gwrancję, że już podduszone, podsmażone warzywa nie zmienią się w "breję" w mokrym i gorącym ryży. Wok tez przecież ciepły. A warzywa, które nie są "aldente" nadają się tylko do kosza. Trochę się czepiam :-), wiem.
Krótko mówiąc, sceptyczny jestem.
Pozdrawiam,
wszystkiego z umiarem- oliwy też- zawsze można przeciez na warzywka polac po upichceniu, prawda? zadnego zagrożenia breją wtedy nie ma. Ja tam dodałbym bla wyrazistości tymianku albo tego czegoś co Jacek Jacecki lubi a ja nie pamiętam co to takiego(ta przyprawa i nie o czosnek mi chodzi- choć gdy tego wiele- nigdy go dosć:))
Jeszcze tymianku? To może faktycznie wszystko co pod ręką. Mówię pryncypialne nie. W gotowaniu nie wszystko wolno. Pozostanę przy swoim. A zarzut niebezpieczeństwa rozgotowania proszę traktować jako drugoplanowy. Choć ważny.
Pozdrawiam,
alez mozna krytycznie - nikt tu za patelnie ginac nie zamierza (jak sadze).
mnie pociaga akurat ta paleta smakow - jesli uda sie uniknac brei to kazde warzywo smakuje soba i jeszcze czyms innym.
no ale nie jest to zrazik z kasza rzecz jasna.
No to ja jeszcze pociagne ten temat, skoro mogę z tego ujść z życiem. :-) Co znaczy, jak się uda?
Może się nie udać, bo przetrzymamy na woku za długo (przez nieuwagę)? Czy też z założenia, w takich warunkach, trudno jest utrzymać warzywa w formie jadalnej. Trzeba więc liczyć na szczeście, albo nawet cud. Ja podejrzewam to drugie.
Nie zgadzam się też, że suma wszystkich smaków (słodkie, kwaśne, gorzkie) daje nowy smak. Nową jakość. Dla mnie to bałagan. Trzeba jednak jakoś to dobierać. Bazylię do pomidorów. Kurę do rosołu. Jajko do chłodnika. Itd.
No chyba, że smakuje, to inna sprawa i moje uwagi odpadają. Tutaj się zgodzę.
chińszczyzna tak ma, zreszta ja bym zalecał segregację tych warzyw metodą organoleptyczną:))
Jak chińszczyzna tak ma, to jeszcze zupkę chińską dodać. Jak jest pod ręką.
Nie denerwować głodnego. :-)
bo się rozminęliśmy. wrzucę niedługo taki przepis- amoże i dwa gdzie do pomidora ani grama bazyli i też pieknie smakuje- ba! rzekłbym przefajnie
więcej optymizmu w tych kulinarnych zabawach z ogniem:) nie igrac- spokój, harmonia działań i zawsze działa:))
"""""wrzucę niedługo taki przepis- amoże i dwa gdzie do pomidora ani grama bazyli i też pieknie smakuje- ba! rzekłbym przefajnie
więcej optymizmu w tych kulinarnych zabawach z ogniem:) nie igrac- spokój, harmonia działań i zawsze działa:))""""
Pięknie napisane, jakbyś był członiem "Elitarnego Klubu Kapuścianego Głąba"... .
Pozdrawiam kuchennie!
mam tylko małą prośbę aby do komentów nie używać tego nicka bo nie widomo komu odpisuję:)
...bo wyjdzie na to że samo sobie kadzę:)
Samkoszek to postać wirtualna. Czasem się odzywa.
Popieram opinię Smakoszka, :-))))
Pozdrawiam!
Widzę, że obchodzony jestem, co z pewnością jest formą bojkotu mojej krytyki. W tej sytuacji znikam. Pozdrawiam,
"""Nie zgadzam się też, że suma wszystkich smaków (słodkie, kwaśne, gorzkie) daje nowy smak."""
A ja się odniosę do tej opini. MOim zdaniem daje nową jakość.
Prawidła chemii wskazują, że tak. Wszak sam sos z tak "wymieszanej" potrawy ma niepowtarzalną jakość: zapach, smak.
Zatem należałoby teoretycznie przyjąć(nie przyżądzałem tej potrawy), że ta nowa jakość powstaje.. .
Wiadomym jest fakt, że zawsze efekt końcowy - smak, jest podyktowany zestawem przypraw a zwłaszcza przyprawy dominującej.
Ciekawym jaki byłby smak gdyby warzywa potraktować tylko pieprzem i solą. Czyli tradycyjnie bez żadych dodatków. Albo poprostu udusić do postaci aldente - sposobem gotowania warzyw na parze.
No ale to czysta teoria. Trza przyrządzić i spróbować. :-))
Pozdro!