Wpis dedykuję jednemu okazowi z Salonu, który od tygodnia, komentując mój blog pyta: "Czy teraz przyłożysz mi wałkiem?". I drugiemu, który mu odpowiedział: "Coś Ty, nawet Tobie Sosenka by wałkiem nie przyłożyła".
Przykładam - chochlą.
Zupa cebulowa jest najprostszą w świecie zupą. Ja przyrządzam ją na oko, bo u mnie w domu przy stole pojawia się od 5 do 15 osób. Trzeba wyczucia ;)
- 2 cebule na osobę + 2 dodatkowe egzemplarze (cebul, nie osób)
- Tyle wody (wersja postna), rosołu z kurczaka etc., żeby przykryło cebule w garnku
- żółty ser ostry, może być morski
- pieprz, sól, gałka muszkatołowa
- długa, biała bułka lub chleb tostowy
Cebule gotuję w rosole, póki nie zrobią się miękkie, tak, żeby rozdziamdziać je przecieraczką z miksera. Przecieram je więc mikserem, aż robi się krem. Oceniam, czy jest to dość gęste, jeśli za bardzo - rozrzedzam kolejną porcją rosołku. Następnie dodaję przysmażone na maśle owe 2 dodatkowe cebule. Do tego pieprz, sól i gałkę muszkatołową (tę ostatnią - koniecznie, wybitnie dodaje smaku!). Całość musi rozkosznie zabulgotać na wolnym ogniu.
Bułkę czy też tosty należy podrumienić w tosterze lub na patelni (moja babcia kroiła je na drobne kosteczki i to był bardzo wytworny dodatek do zupy).
Żółty ser należy zetrzeć na tarce i umieścić w osobnej miseczce. Kromki umieścić na talerzu. Zupę rozlać na talerze i każą porcję udekorować garścią startego sera.
Powtórzę od serca moją uroczystą maksymę: życie bez zupy nie ma sensu.
Smacznego!
Zostałem trafiony. Zupy uwielbiam, a cebulową szczególnie i kontekstualnie w dodatku :-). Jest wiele przepisów na zupy cebulowe. Wszystkie zazwyczaj mi smakują. Pani propozycja też wygląda pysznie. Polecam jednak, aby grzankę (wcześniej obsmażoną w maśle i natartą czosnkiem!) posypać obficie serem i całość (miskę z zupą, grzankami i serową posypką) mocno zapiec w piekarniku. Z sera zrobi się zarumieniony, chrupiący kożuch, który przed jedzeniem trzeba będzie "rozbić" łyżką (niczym krem brulee!). No i więcej cebuli zeszklonej na patelni, nawet mocniej przypalonej, zadymionej (niektórzy kandyzują część z niewielkim dodatkiem miodu, bo cebula z natury jest słodka i to pasuje). Wiele szczegółów można inaczej, ale wszystko pycha. Ech, może kiedyś napiszę o mojej ulubionej wersji zupy cebulowej (robi żona, bo ja jestem tylko teoretykiem, i od razu bym zepsuł :-)).
Pozdrawiam,
Ha! Czosnek! Czosnek musi być.
Referencie,dzięki.
Choć robiłem rzadko.
Czasem zapiekałem, tak jak referent zaleca.
Ale najbardziej smakuje mi w knajpie, z niektórymi potrawami tak mam.
:)
A warząchwią, czemu nie?
Wrócę tu, jak kurz opadnie.
Szanowna Pani Autorko przepisu na moją ulubioną zupę cebulową,
nie było mnie pół dnia, i z nadzieją zajrzałem teraz na Pani blog, myśląc, że będzie tu 101 nowych komentarzy, z których każdy rozumny człowiek skorzystać będzie mógł prędzej, czy później, ale niezmiennie dla własnego pożytku i smaku. Jakie jest moje zdziwienie od dziesięciu minut. Cholerne.
Tym samym chcę powiedzieć, nie owijając rzeczy w bawełnę w tym coraz bardziej obłudnym, totumfackim i pozornym Salonie24, że publiczność hołubi nieciekawe opowieści kulinarne obok, a do Pani nie raczyła zajrzeć. A chodzi przecież o zupę cebulową! Boże drogi. Co za brak gustu. Gremialny. Wkurza mnie to. Jestem oburzony. Zawiedziony i zły.
W ramach rekompensaty za ten kompromitujący brak zainteresowania skłonny jestem zrobić zupę (z pomocą żony oczywiście) bez żadnych ulepszeń, tak jak zostało opisane (nawet bez zapiekania i kożucha z sera, co lubię najbardziej). To tyle.
Nie lubić zupy cebulowej to jedno, ale żeby nie zainteresować się zagadnieniem, jak jeszcze nie ma się wyrobionego zdania, to... szkoda gdać.
Pozdrawiam,
że sama cebula jest niemożebnie słodka.
A słodka zupa cebulowa to fuj ....
Zgadza się, ja zawsze dodaję białe wytrawne wino. Cytryny nigdy.
Dodac bialego wina? Zawsze wiedzialam, ze w mojej ukochanej zupie cebulowej (tez w garze na jakies 15 osob) czegos brakuje...
Zapiekanie nigdy mi nie wychodzi, grzanki sie rozciapciowywuja, wiec robie to inaczej: grzanki (kostka lub kromka) klade juz na wierzch zupy na talerzu, a na to plastry sera zoltego, osobno na patelni upieczone. Efekt podobny, ser sie pysznie ciagnie i miesza z zupa (chyba lepszy jest ser "mlody").
Robię zupę cebulową z dodatkiem pomidorów... taka wariacja zupna pomidorowo-cebulowa... może kiedyś przedstawię :)
Pozdrawiam,
Ja tam wolę opcję bardziej pracochłonną, zaś utartą u mnie w domu : najpierw na maśle szklimy cebulę, dużo cebuli... Dopiero potem całość gotujemy.
I zupa nigdy w wersji krem! Oczywiście duże ilości gałki muszkatołowej i białego wina konieczne.