Czas grilowania nastąpił, więc podzielę się dzisiaj moim wymyślonym przepisem na szaszłyki z mięsa wieprzowego.
W ostatniej chwili przed grilowaniem mój szanowny małżonek zaczął się domagać szaszłyków, a tu w lodówce, ani papryki, ani cebuli, tylko mięso natarte przyprawami, jak sól, pieprz, papryka słodka, czosnek i tymianek.
Zaczęłam zaglądać do lodówki i przymierzać, co też mogę dodać do tych szaszłyków i mój wzrok padł na słoik z oliwkami z pastą paprykową, no i zaczęłam przekładać, raz mięso, raz oliwkę, myśląc sobie, że jak będzie nie zjadłe, to najwyżej powiem, że trzeba było się wcześniej nastawić na te szaszłyki.
Mogę dziś powiedzieć, że szaszłyki spotkały się z entuzjazmem u jedzących.
Nawet gość, który do nas zawitał, wielce je pochwalił.
A ja wymyśliłam nowy przepis na szaszłyki, który wam ofiaruje.
Pozdrawiam serdecznie.
Iwona Jarecka zwana Algą
Kolejny dowód na słuszność przysłowia: "potrzeba matką wynalazków". IMO o sukcesie potrawy zadecydowały: prostota i znakomicie doprawione mięso, które to istotą każdego szaszłyka być winno. Ja mam już dość szaszłyków mięsnych obficie przekładanych nieśmiertelnymi: cebulą, papryką, pieczarkami i boczkiem.
Jedno pytanie. Czy szaszłyki kładziesz bezpośednio na ruszt, czy na specjaną tackę do grila?
Pozdrawiam.
Ja kładę na ruszt, beż podkładek, może wtedy mięso jest takie bardziej przypieczone, ale mi lepiej smakuje. Pozdrawiam.
Czy to nie powinno być pieczone na ruszcie, skoro już Pani połozyła to na ruszt, zamiast grillowane?
Takie ładne słowo - ruszt.
A jak to smakuje!
Pieczeń z rusztu.
Aż ślinka cieknie.
Drogi Panie, fakt,ale to to samo, tylko lepiej brzmi.
Jemy też oczami i uszami.
"Grill" przez zbitkę spółgłosek "grl" budzi skojarzenia z czymś pierwotnym, krwistym, radykalnym w smaku, choć jest w tym pewna taniość, wynikająca ze świeżości zapożyczenia. "Ruszt" jako słowo pochodzenia niemieckiego kojarzy się z czym solidnym i dopracowanym.
Trudny wybór. Chyba jednak "ruszt".
pzdr
To zrozumiale, ze jezyk powinien sie rozwijac, ale po co wprowadzac nowe okreslenie, rodem z obcego jezyka, obok juz istniejacego, ktore zdaje swoje zadanie?
Mam z tym problem prywatnie, bo choc moi synowie, wychowani sa poza granicami Polski, to nie pozwalam im uzywac slow przeniesionych z jezyka obcego, jezeli takie okreslenia w jezyku polskim istnieja.
Problem polega na tym, ze pokazuja mi jakis tekst, znaleziony na polskiej stronie i tam pan Leski pisze cos, mniej wiecej, takiego "lajfowalem niusa w realu". Najpierw nie wiedzieli, co to znaczy. Potem mysleli, ze pan Leski pisze teksty do kabaretu, a kiedy juz wyjasnilem, ze to nie jest zart, to zaczeli ryczec ze smiechu, robiac sobie z pana Leskiego kpiny i teraz, gdy ktorys popelni jakis blad jezykowy, to mozna uslyszec komentarz - dzisiaj jestem leski.
Dlatego pytalem...
Grill, ruszt a może rożno rożeń?. Szaszłyk z rożna - to brzmi!
Pozdrawiam i zapraszam na prażuchę.
Szaszłyk z definicji jest już na rożnie chyba?
pzdr
Czy szaszłyk moze byc z wieprzowiny?
To jest rodzaj dania, ktory przywedrowal do nas z krajow, gdzie swini sie nie jada.
Gdyby jakiemus Turkowi podac szaszlyk i powiedziec, ze to wieprzowina, byłoby to podłozeniem mu swini.
Mogłby nas za to potraktowac nozem.
Szaszłyk z barana?
O, tak, paluszki lizac, buzi dac...
Dlatego napisałam, że z wieprzowiny, ale to jest moja własna interpretacja, może powinnam napisać wieprzowina na patyku, przekładana oliwkami z rusztu. Pozdro.:D
Futrzak, masz rację. Pozostaje więc ruszt.
Stary, potwierdzam, szaszłyk z barana jest pyszny, zwłaszcza kiedy szaszłykowany baran jest w wieku pacholęcym.
Pozdrawiam.
skromny przepis, na wieprzowinę, a tu już jagnięcina(baran w wieku niemowlęcym), a u nas w Golinie już dawno baraniny nie widziałam i muszę improwizować. Pozdrawiam smakoszy baraniego mięsa, które to jest orginałem, a ta moja improwizacja, to tylko namiastka, ale smaczna. :D
Swinia jest jak ten chleb nasz powszedni, do ktorego i tak sie wroci, chocby nie wiem jakich delicji czlowiek pokosztowal.
Tak jak jablko, co to najlepszym owocem na swiecie jest, miedzy owocami, tak tez kromka chleba nie ma sobie rownych, chocby nie wiem jakimi bagietkami, czy innymi cudami piekarniczymi ktos cie chcial skusic. Zawsze wraca sie do kromki, zawsze do jablka, a o dobrej wieprzowinie ten tylko sie dowie, kto ja stracil...
Ja tak tylko biłam się w pierś, boście mi tu zarzucali, że szaszłyki z wieprzowiny opisuję, ja lubię wieprzowinę, jak i jabłko, no i oczywiście Polski chleb, bo ja to bardziej tradycjonalista jestem i bułek nie lubię, ani pszennego piczywa, no może tak jak jabłko lubię melona, ale tak naprawde, to jabłko jest takie uniwersalne, no i dostępne cały rok. Pozdrawiam.:D