Że w smakoszku ostatnio o samych chazyrach się gada, jak by to po wiejskiemu powiedział, to ja tę miesną i niezdrową tradycję przerwę choć na chwilę. A słodkości tu, poza szarlotką Algi tu chyba nie było, więc tym bardziej mój tekst być musi.Zresztą szarlotka Algi, to choć na pewno pyszna, to na me możliwości zbyt trudna, więc idem na łatwiznę i polecam cuś nieskomplikowanego.
Może jeszcze wyjaśnienie, dlaczego studenckie: no bo przez druga połowę studiów, gdy przestałem chodzić na obiady stołówkowe za całe 3,50:), bo zdrożały, no i leniwy się zrobiłem, zacząłem więc sam przyrządzać różne dania. Dań tych w porywach może było z pięć: właśnie owe naleśniki, placki ziemniaczane, chińszczyzna, spaghetti, w czasach braku kasy: ryż z warzywami, kasza gryczana z sosem i podobne jakże pracochłonne i skomplikowane specjały. No i po powrocie z Niemiec kebab, choć ten polski ustępuje oczywiście niemieckiemu, tzn. tureckiemu.
Dobra, ale o naleśnikach więc.
Najpierw co nam trzeba: mleko, mąką, dwa jaja, sół, cukier, cukier puder, dużo cynamonu i trochę kakao( patent mój). Co trza na wierzch to zaraz napiszę.
No i oczywiście bierzewa widelec (bo miksera student nie posiada, poza tym musi być przyjemność z roztrzepywania, trzepaczki jednak student tyż nie posiada więc zostaje widelec). Wsypujemy do dużego garnka dużo mąki, polewamy to mlekiem, ogólnie pewnie z litr go bym dał, może mnie, jak mamy mało mleka, dolewamy wody, można mineralnej, ale tę student wypił będąc na kacu ostatnio, więc zostaje kranówa. I robimy tak by powstała z tego masa, grudki zniknęły i w ogóle było fajnie, dosypujemy cukier waniliowy, wbijamy dwa jajka, dajemy sól do smaku i dużo cynamonu, by były ciemniejsze i pachniały pięknie. ja czasem dosypywałem też kakao trochę, oczywiście naturalne. Jak to wszystko nabierze odpowiedniej konsystencji, kształtu, barwy i zapachu robimy krok następny.
Wyciągamy patelnię, tę szanujący się student już posiadać powinien, nie żeby id razu ją wszędzie ze sobą zabierał jak każdy grzeczny chłopie scyzoryk i zapałki, ale wna stancji/w akademiku mieć ją winien.
Więc na tę patelnię lejemy olej( niektórzy używają do naleśników słoniny, ale na oleju są bardziej chrupiące i w ogóle lepsze). Czekamy, aż olej się rozgrzeje. Wtedy chochlą wlewamy masę naleśnikową , odpowiednio ją rozlewając po całej patelni. Grubość i stopień przysmażenia/przypalenia zależne od preferencji.
Jeśli nam się naleśnik nie chce przewracać, przywiera do patelni lub rozpada na kawałki , nie załamujmy się, ze dwa pierwsze tak mogą robić, zresztą jedzenie rękami prosto z patelni chrupiących, gorących i jeszcze ociekających tłuszczem nalesników -po prostu pycha.
A jednak jesli chcemy kulturalnie i ekskluzywnie, to bez dodatków ani rusz:dżem więc, oczywiście wiśniowy, dżem można posypać kakao, oczywiście gorzkim czyli prawdziwym, poza dżemem czasem dopuszczalna jest wersja z jakimś dobrym kremem czekoladowym lub takim finezyjnym czymś co się wyciska i to coś ma różne smaki. Preferowany i polecany czekoladowy smak.
Do tego czasem lodami można przelizać, oczywiście wiśniowymi, czekoladowymi czy tiramisu, ale tymi z lepszej pólki.
Czym popijać?
Oczywiście kawą, w moim wypadku z mlekiem i bez cukru. Jak ktoś lubi, jak niżej podpisany( a właściwie niepodpisany, a co tam, zgadujcie, kto to napisał:), to też mlekiem lub kakao( oczywiście bez cukru)
A czy do tych studenckich naleśników nie dodajesz proszku do pieczenia, albo kwaśnego mleka, skoro już wody z bąbelkami nie ma? Bo tak to chyba trochę wiśne, czyli takie ciągnące są.
krakowski student- tak czuję:)
nie żaden krakowski student:), Maxie i Algho, spytajcie Igły, on wam prawdę powie, bo na pewno wie lub domyśla się kogo ten tekst jest.
Pozdrowienia.
A naleśnik nawet bez dodatków, o których pan Alga pisała, są okej. Choć dawno ich nie robiłem już, więc nie wiem h\jak teraz smakują.
tatarstan?
Ciapek, to Ty !?
znów jak Pan odszedł od kompa coś wklejasz?
że wie, ale nie powie.
Mówi też, że po naleśnikach to obsztrukcje ma.
No chyba, że oni, te naleśniki znaczy z kapustą i grzybami w środku są.
to i nie napisał, że mu się podobał przepis.
Porażka, a trza mi byłow wczoraj się uczyć, a nie pisać
To byłem ja Tecumseh czyli Grześ.
Pozdrowienia dla Ciapka i jegoż pana, którzy tajemnicy nie zdradzili, choć na pewno wiedzieli:), bo zdolni są.