Tak jest. Pojawił sie mlody bób. Korzystajmy póki czas.
Krótki przepis na gotowany bób.
1 kg mlodego bobu wrzucamy do garnka (wczesniej płuczemy ale takich szczegółów na poważnym blogu gastronomicznym nie wypada pisać), zalewamy wodą.
Do wody dorzucamy soli (niekoniecznie morskiej, moze być ta z Wieliczki)
Gotujemy az zmięknie (ok. 15 min od zagotowania wody)
Odcedzamy, dodajemy masla i jeszcze odrobine soli, wszystko mieszamy lekko potrząsając garnkiem.
Wykładamy na talerze, pałaszujemy. Mozna popijac wytrawnym białym, schlodzonym oczywiście.
Wasyl ze stali
...wróciłam z zakupów z woreczkiem bobu w koszyku. Przyznam, że gość to niezwyczajny w moim menu, bowiem rodziciele moi nie zaszczepili mi miłości do tego warzywa (jak również do paru innych - że wspomnę choćby szpinak, kabaczek i cukinię - których smaki odkrywam samodzielnie w dorosłym życiu). Wstyd się przyznać, ale bób jadłam może ze dwa razy w życiu, w dodatku tylko taki prosty, z wody, z solą i masłem. Smaczne, ale nie powalające. Jestem zatem bardzo ciekawa różnych pomysłów na bób. Igła już coś zapodawał (choć niektórzy mieli wątpliwości, czy to nie o bobrze ogony chodzi) - też brzmiało smacznie. Może jeszcze jakieś sugestie?
Pozdrawiam,
Uwaga zasadnicza: do wody dodać łyżeczkę cukru. Jak i w przypadku fasoli, groszku oraz kalafiora. Obligatoryjnie.
ale jeszcze proponuję włożenie takich łodyg kopru, lub młodego koperku, będzie smaczniejsze. Pozdrawiam.
Do masełka polecałbym dodać trochę dobrej śmietany. Nie za dużo, pół na pół, może mniej. Takim czymś polewane jadłem na Litwie placki ziemniaczane, a raczej bliny, bo były z mięsnym nadzieniem, i jest to patent wręcz bombowy.
No i oczywiście koperek na wierzch.
Aha, chyba raczej piwko by tu lepiej podeszło, hmm?
pzdr
znowu ten cukier? toż juz go wyklęliśmy:)
a teraz wasyl!
dlaczego mi to robicie?juz sie wyzalilem pod postem igly "w temacie" bobu!
sorki wielkie ale zapomnialem ze igla bobrzyl nie u smakoszka...ale i tak mi zal waszego swiezego bobu :(
bez koperkow i tymiankow.
Ze smietana dodana do masla sprobuje.
Futrzak
Z piwem to nie chcialem przesadzac - bob, piwo - co by sobie o mnie pomysleli ci bardziej wysublimowani salonowicze. ale oczywisice masz racje - pasuje swietnie. choc wytrawne biale tez jest ok.
i faktycznie o bob(rz)ie stoi. naprawde uwierzcie, nie odpisywalem. to sie nazywa unifikacja kultury...
zbobrzenie kultury kulinarnej wlasciwe tej porze roku:)
a co z wyrazami wspolczucia dla mnie?
skazany na fava bean...i tak dobrze jak dostane swiezy...
a jesli juz to w moich starych wspomnieniach bob wystepuje w postaci najzupelniej podtawowej-bez ZADNYCH dodatkow a jedzony bywal na lawce pod babcina akacja-zeby wszyscy widzieli ze jemy BOB!-albo rwalismy do sadu i na rozlozystej witarni wysoko nad ziemia stawialismy miedzy konarami miche blaszana z bobem i...ech lza sie w oku kreci..
wyrazy wspolczucia??? paradne
podobno rezydujesz w meksyku, a tam to akurat o bobie mozna spokojnie zapomniec. moim zdaniem jedna z najlepszych kuchni swiata - niestety znam tylko z meksykanskich restauracyj.
no mozna ci wspolczuc braku tych babcinych akacji, ale taka nostalgia to kazdego dotyka, niezaleznie gdzie go wiatry rzucily...
ech meksyk, piramidy, pustynie, plaze, owoce...
nie mieszkam w meksyku-igla zle zinterpretowal "etniczne miejsce"-tak nazywamy w "branzy jedzeniowej" sklepy targi bazary oferujace jedzonko nie-lokalne czyli amerykanskie bo mieszkam w stanach
a kuchnia meksykanska fakt dobra i moze za rada igly wrzuce cus fasolowatego :)