Igła rozrzewnił mnie śledziem (choć moje przepisy nieco inne - w tym cały urok śledzia) i popadłszy w romantyczne i patriotyczne nastroje postanowiłem dać swój przepis na bigos.
Przepis na bigos to awantura jak w banku, bo co dom to bigos, a wielość poglądów wieksza niż przy polityce. Dlatego zaznaczam, że to MÓJ przepis na bigos; mieszanka tradycji mazowiecko-łódzkich.
Do przygpotowania bigosu potrzebny jest kolega. Najlepsze bigosy na obczyźnie wychodzą z Ciaranem, który jak imię słusznie sugeruje pochodzi z Irlandii (wym: Kirooon) i bigos, a szczególnie przygotowywanie, uwielbia.
Krok pierwszy: udajemy się do sklepu i kupujemy najważniejsze składniki: pół litra brendy, dobre, hiszpańskie czerwone wino, skrzynkę ciemnego piwa (może być Erdinger), litr wódki.
Krok drugi: kupujemy mniej istotne składniki: kiełbasę polską w tym parę kabanosów, wołowinę z kością, wieprzowinę z kością, boczek wędzony, kapusty kiszonej wiele słojów, grzyby suszone przywiezione uprzednio z Polski, rodzynki, suszone figi,morele i daktyle.
Przerażonym żeńskim częściom naszych związków tłumaczymy, że ilosć alkoholu który nabyliśmy jest n i e z b ę d n a do prawidłowego przygotowania potrawy.
Zeńskie części związków wysyłamy na jakieś zajęcia.
Zabieramy się za bigos. Czekamy na Ciarana. Kiedy się poijawi otwieramy Brendy i próbujemy, czy aby na pewno dobra i się nada. Zostawiamy 1/4 w butelce. Otwieramy słoiki z kapustą kiszoną i po dwa ciemne piwa. Piwo degustujemy, żeby mieć pewność, że się nada. Wodę z kapusty zlewamy do naczynia. Kapustę siekamy, co bez sensu, ale tak babcia kazała.
Rozgrzewamy patelnię. Na patelnię wrzucamy odsączoną i posiekaną kapustę. Grzejemy. Otwieramy kolejne ciemne piwo i sprawdzamy, czy i ono dobre i się nada. Kapustę (bez tłuszczów!) przypalamy na patelni. 10% przypalonej kapusty da naszemy bigosowi lekko "przydymiony" smak.
Przesmażamy na oliwie boczek i mięso, co bez sensu, ale tak bacia (ś.p.) kazała.
Siekamy susz owocowy drobno.
Układamy warstwami: kiełbaska, grzyby, mięso, kapusta, susz. Pozypujemy obficie solą i grubo mielonym czarnym (!) pieprzem.
Otwieramy trzecie, ciemne piwa i próbujemy, czy się nada.
Bigos zalewamy wodą z butelki i gotujemy na wolnym ogniu.
Kończymy piwa zostawiając 1 butelkę, o której wiemy, że się nada.
Pilnujemy bigosu próbując czerwonego wina. Odprowadzamy Ciarana do domu i umawiamy się za 3 dni.
Przez kolejne trzy dni gotujemy bigos na wolnym ogniu, wódkę trzymamy w zamrażarce. Jak się woda wygotuje dolewamy pozostałość brendy, wina i piwa. Można odlaną wcześniej wodę z kapusty, jakby niekwaśnie było.
Po trzech dniach zapraszamy Ciarana z połowicą (z Brazylii) i tłumaczymy, że tradycja wymaga, żeby napić się zmrożonej wódki do bigosu. Żeńskie części naszej małej społeczności odmawiają picia wódki, ze smutkiem zgadzamy się wypić sami (tradycja, nie żarty!). Paniom serwujemy czerwone wino, które trzeba nabyć, bo pamiętamy, że to poprzednie zużyło się do bigosu.
Jedzenie bigosu kończymy około 3 rano, po czym następują rzewne pożegnania.
Pozdrawiam!
Panie Rolexie,
bardzo dobry przepis. Ja dokupiłbym butelkę wina więcej. Pozdrawiam,
ps. sądziłem, że Cioran zmarł jakiś czas temu, ale skoro Pan twierdzi, że "jadł" z nim bigos, to nie ma powodu się spierać; zresztą czy to ważne
Ciaran, nie Cioran, więc chyba nawet nie rodzina; proszę wybaczyć ten pseudo-erudycyjny wtręt. Proponuję dokupić jeszcze jedną butelkę czerwonego.
Ten typ jest Ciaran, zresztą to imię ma wiele pisowni. Cioran (rumuńska wersja, zresztą nazwisko ;-)Kiron (w UK).
Pozdrawiam!
Tak w poprzednim przepisie na bigos (Starego), jak i w tym, nieco dziwi mnie pośpiech. Kto to widział, żeby bigos po raptem trzech dniach (niecałych dwóch u Starego) miał być gotowy? Podejrzewam, że i babcia (ś.p.) miała jakieś uwagi na ten temat.
Bigos jest jak koń: oko go tuczy. Druga rzecz, która tuczy bigos, to męczarnie, jakie powinien przecierpieć między ogniem a mrozem. Bigos ma skruszeć (jak grzesznik). Nieskruszony bigos potrafi wywinąć. Tydzień – to jest minimum bigosowe. (Dlatego stosunkowo rzadko można się zawieść na bigosie tużponoworocznym. Jeśli dotrwa.)
No ma Pan rację (!) Ale czasy zagonione, to i bigos szybszy. Po trzech dniach mozna jeść. Ale można rzeczywiście zamrozić na tydzień (latem i na wyspie) potem gotować dalej. Przyjmujemy pana poprawki do przepisu!
żeby nie jeść (po trzech dniach, albo i wcześniej). Jeść! Tyle że to jest takie jedzenie w trakcie przygotowywania, bardzo przyjemne (i niezdrowe ;).
że z kryzysu tożsamościowego wychodzicie.
Zamiast pitolić o jakichś elperach i gazetą to podcierać, te pitolenie znaczy, a czynność tę we wiadomym miejscu czynić należy.
Toście się się za robotę poważną wzięli.
Niepokoi mnie tylko, że panny i damy salonowe wyrywać mi zaczynacie, muszę to przemyśleć.
Czy ten wasz kumpel, Ciuran, czy też jak te jego pogańskie imię sie piszę, to poważny człowiek jest?
Możecie tak we 2, do rana?
Widzę 1 słaby punkt tego przepisu. Panowie nie sprawdziliście, czy wódka się nada za 3 dni. Trzeba by kupić dwie i jedną sprawdzić od razu :-) No bo jak zjełczała to organizm nie przyjmie.
pzdr
Bigos najlepszy jest albo tuż po zrobieniu, lekko chrupki jeszcze, albo już po co najmniej kilku przegotowaniach. Pomiędzy już tak nie cieszy.
pzdr
Namawiam na oswojenie sie z Blood Mary. Po jakims czasie to sie naprawde lubi, a jednoczesnie podlacza do ulubionego trunku meskiej czesci, dzieki czemu milosiernie pomaga sie im w zapobieganiu stanow okolopoimprezowych:)
Kaska
się nie mrozi, tylko chłodzi, podgrzewa, znów chłodzi i tak na przemian, no chyba, że w tym czasie się go wypróbuje.
Pozdrawiam.
Ps. Do Pani Kasi zwanej Pyzolem, ee tam będziemy komuś pomagać, by lepiej się poczuł, możemy sobie w tym czasie wypić coś naprawdę dobrego.
Pozdrówki.
Charzanić tę politykę i literaturę; w kuchni to człowiek ma od razu powodzenie.
A propos podcierania, to przyjaciel mój, mając dość mieszkanie z dwójką dzieci na 9 pietrze w wieżowcu, nabył był siedlisko drewniane na wsi. A on biofizyk z doktopratem był. No i mieszkali na tej wsi , az mu zona wytłumaczyła, że trzeba wygódkę sprawić. Więc on jako umysł ścisły sprawił, plany, panie i panowie zrobił. etc... I byłem u niego w gościnie, wygódkę obejrzałem i zastrzeżenie miałem, że ona tak do metr 20 zbudowana. I tej przyjaciel mi wytrłumaczył; wiesz, siedzę rano, listomosz idzie, pogadamy...
A Ciaran to prawdziwy Polak jest, chocia Irlandczyk. Pojechał chłop na św. Patryka w piątek. spotjkałem jego połowicę i pytam, kiedy wróci...
"Ze św. Patryka...?" - odpowiedziała nieboga. "No może jutro, może za tydzień, albo za miesiąc...
No i tu byś się waść zdziwł, bo te Irlanczyny to som mocne, panie... Oj... Ale radę dajemy... Jakbyś Pan chciał spróbować keidy, to zapraszam
.
A ja znow po prosbie u Smakoszka. Tym razem nawet nie w sprawie kulinarnej.
Od pewnego czasu przesladuje mnie ta piosenka:
http://www.zshare.net/audio/1873961d022c10/
Czy ktos wie jak sie nazywa? Kto jest wykonawca?
Przepraszam bardzo za ten spam, ale jestem na granicy obsesji. Pomyslalem, ze tu sporo ludzi zaglada i moze ktos zdecyduje sie pomoc blizniemu.
Z gory dziekuje.
Pzdr.
Spytaj na blogu Tatarstan1 albo Jacka Ka.