Zapraszam wszystkich, co jeszcze ze mną gadać potrafią.
Ja nie wiem jak ta potrawa, tak naprawdę się nazywa, ale u mnie taka nazwa chodzi, na cześć zacnej rodziny Ziarnków, znad Kanału Augustowskiego, gdziem się z nią zapoznał organoleptycznie ( to dla Lubelskiego & Bulzackiego wtrent jest, że ja zagraniczne słowa też znam, a czasem nawet je rozumiem i użyć potrafię).
Ryba może być każda ale większa, taka nieco koło kila żeby miała co najmniej i wedle moich doswiadczeń z tych tłustych. Co zdrowie polepsza i tuszę wzmacnia a ze złych złogów i wolnych rodników oczyszcza ( tłuszcz rybi ), prawie tak skutecznie, jak jareckie nieprzymierzając.
U Ziarnków jadłem leszcza, ale ja robię najczęściej karpia, bo to o słodkowodne ryby chodzi. Choć pewnie cały łosoś też by wyszedł.
Rybę sprawioną, trza naciąć tak jak byśmy ja chcieli na dzwonki podzielić, równo z obu stron, ale tak aby tylko co najwyżej pół miąska nacięte było.
Posolić ( trochę ), popieprzyć, cytryna skropić i w lodówce potrzymać nieco.
Potem na brytfannę wyszmelcowaną masłem ją wyłożyć, a w brzuch i te nacięcia grube talarki i półtalarki cebuly powtykać, a do brzucha można pare natek pietruszki. Kawałki masła w brzuch i na wierzch, posypać jarzynką.
Piec, w piecyku, a jak już ta cebula rumienić się zacznie to sprawdzic czy mieso kruche i białe się zrobiło. W czasie pieczenia polać pare razy pitosem.
I wtrajać.
Co do leszcza, to mięsa tam jest tyle co nic. Okonia, szczupaka, lina, ewentualnie karaś białą albo złotą trzeba złowić. Nie będzie dla dania despektu jak się leszcza porzuci. Poza tym smaczne. Ryba pod każdą postacią. Do ryby wino.
... ryby mnie tu znęcił.
Panie Igło, czy to pan? Ten "pitos" by mi tak podpowiadał...
co za synchronizacja!
Znowu powiedzą oszczercy, że Pana śledzę (śledzę, śledź - wszystko mi się kojarzy).
To na bank musi być pan Igła. Poznałam po reklamie gugiel, która mi wyskoczyła przy tym wpisie: "sportowa limuzyna - ten kto mierzy wysoko, wybiera Alfę 159". Coś musi być na rzeczy.
Ino przyciśnięty.
bo którzyby inny:)
A ja Pana Igłę poznałem, bo on zawsze nieprawidłowo nawiasy pisze. Zamiast np.: "(trochę)", to on regularnie i bez wyjątku pisze "( trochę )". No chyba, że przez nieuwagę sie pomyli, to wtedy wychodzi mu zgodnie z zasadami. Pozdrawiam :-)
Jeszcze o leszczu. Leszcz chudy jest, przeraźliwie, żebra kilogramowego leszcza mają około pół metra :-), no i raczej nie jest to "elyta" wśród ryb. Ja leszcza odradzam. Już lepiej płotki, na kij z wikliny łapane, przyprawić. Wiem co mówię.
Bierzemy pstragą wypatroszonego i napychamy mu do brzucha posiekana natkę pietruszki z dużą ilością posiekanego czosnku. Rybe smarujemy oliwą, obkładami dość tłustym baleronem. Zamykamy w kratce do smażenia ryb i kładziemy na grilla.
Palce lizać.
A ości, ktore nie są żebrami, mają w leszczu o wadze 1 kg, około 30 cm. :-) Leszcza nie. Już lepiej sielawa. Pozdrawiam,
Jedliśmy co Ziarko złapał.
Tutaj zgoda. Mogło tak być. O leszcza łatwiej niż o lina. Jeżeli znajomy łapał klasycznie, tzn. wędką, to wiem coś o tym. Leszcz wyjątkowo głupi jest, jak objada przynętę z haczyka, to spławik zamiast zanurzać się pod wodę, do góry wypływa i na powierzchni wody się kładzie. Leszcz go "podnosi". Wtedy trzeba "zacinać" i ciągnąć. Teoretycznie to wiem oczywiście. Kursy takie w moim referacie mieliśmy. Kierownik kazał chodzić. "Nie wiadomo, co się kiedy przyda" - mówił.
Pozdrawiam,
On tam różnie łapie/ał na wędkę, na sieć, na koszyki, na sznur.
Bo to taki miejscowy jest, teraz to pewnie by sie nazywało "gospodarstwo ekologiczne".
Sielawę wędzoną też podawał, ale zawiedziony byłem.
A ze szczupakiem tego sie nie da zrobić, dodając mu do brzuszka, oprócz cebuli, boczku kawałki pomidora i ziemniaczki krojone w kosteczkę + pietruszkę?
Szczuka wedle mojego doświadczenia sucha i łykowata jest.
Ale można.
Ino 2 uwagi.
Dużo masła dać, bo masło dodaję mięsu miękkość.
Kartofle ( młode) proponuję najpierw ugotować w bez obierania ino umyć porządnie zmywakiem ostrym, zestudzić i dopiero wedle pańskiego pomysłu.
Acha
Pomidora to ja na rybę bym dał, ale nie przy kartoflach.
Bo kwas w nich zawarty spowoduje zdębnienie ( stwardnienie ) rzeczonych.
Myślę, ze można je ułożyć po kątach blachy albo oddzielnie.
rybsko.
Referent wie, co rekomendować. Dobrze go na tych kursach nauczyli. Ja bym jeszcze miętusa dorzuciła, prawie jak sola.
I suma, jej ... suma!!!!
A szczupak ... musi być duży, to nie będzie wcale suchy.
Ja taką dużą szczukę robię tak:
po oskrobaniu i pokrojeniu na dzwonka (raczej dość cienkie) solę, skrapiam sokiem z cytryny, obkładam plastrami cebuli - i do lodówki.
Nazajutrz obtaczam w mące i smażę na oleju. Lub na oliwie, ale Boże broń - nie na extra vergine, bo ta się do smażenia nie nadaje.
Potem to już łatwe, trzeba tylko łychą drewnianą domowników odganiać.
Chociaż, tak naprawdę, szczupak najlepszy jest w galarecie.
no co to jest ten pitos?
rozumiem ze bez niego to ryba do - przepraszam za slowo-chrzanu...
referencie to sprytna sztuka...
hehe-pierwotnie napisalo mi sie "szczuka"...
ech gdzie ta gibkosc palcow...
To sos jest.
Tak z mazowiecka.