Zupę brokułową uwielbiam. Pomyślałem, ze można by zaprezentować Waćpaństwu moja wersję.
Dorodnego brokuła myjemy starannie, liście zbyteczne mu usuwając, i dzielimy na mniejsze kawałki, coby łatwiej nim dalej operować.
Kroimy cebulę w kostkę i wrzucamy na dno gara, polewając oliwą z oliwek. Lekko podgrzewamy, coby się zeszkliła, po czym wlewamy wodę i wrzucamy brokuła. Czekamy, aż zmięknie i gotujemy jeszcze chwilę, szumowiny ewentualne zbierając starannie.
Wtedy to gar trzeba z ognia zdjąć, odczekać chwilkę, wsypać spora łyżkę koperku, zmiksować, coby brokuł rozleciał się na czynniki pierwsze wraz z cebulką. Dokonawszy tejże czynności wstawiamy z powrotem na ogień, solimy ciutkę, solidnie pieprzymy. Chwilkę jeszcze gotujemy.
Rozlać zupę należy do miseczek, posypując obficie groszkiem ptysiowym, a z braku laku podsmażoną na oliwie bułką pokrojoną w kosteczkę.
Życze smacznego i kłaniam się nisko,
Azjata z Tatarstanu
Wszystkie składniki bardzo lubię. Zup przecieranych na jednolity krem nie znoszę (jak nie muszę, to nie jem). No, chyba że gaspacho, ale to pewnie dlatego, że pomidory lubię pod każdą postacią :-). No niestety, ale życzę smacznego. Pozdrawiam,
...Waćpan też kucharz zawołany?
No, no, no ...
Gratulacje
składa
to Waćpani też nie spi?
Ech... a mnie dopadła melancholia.
Mi już nawet brokułowa nie pomoże.
na koniec wrzucić serek topiony i zmiksować.
Dobre.
Brokuł jest ok, Tatarzy jak widzę już surowej koniny tez jeść się oduczyli.
;)
Waćpana wczoraj, a mnie dziś.
Widać to zaraźliwe...
brokułowa i brokuły, no cud malina
Mniam, mniam.