Do zrobienia szybkiego a smacznego gulaszyku potrzebne jest dokładnie to, co akurat znajduje sie pod reką.
W moim przypadku były to:
- świeże polędwice z królika sztuk 6
- ziemniaki młode (polskie!!!!) 0,5kg
- papryka biała - 2 szt
- papryka czerwona - 2 szt
- cebula 3 szt
- por sztuk jedna
- moczona wcześniej czerwona drobna fasolka - ca. 300g
- suszone grzyby- prawdziwki - garść
- czosnek główka jedna
- pomidory malinówki 4 szt
- woda, sól, przyprawy według uznania- jak dla mnie- im więcej rozmaitości tym lepiej.
Przepis jest prosty jak budowa cepa- wszystko pokroic i wrzucić do gara, zalac woda i długo gotować. Czas gotowania - od 1 do 2 godzin. Czas przygotowania ingrediencji - ok 15 minut.
Mięsko na kawałki wielkości orzecha włoskiego, w łupinie.
Smacznego.
Nicpoń
No tak, ale przed zalaniem wodą należy chyba wszystko obsmażyć? Zwłaszcza cebulkę.
pzdr
To zsyp, albo śmietnik, a nie jedzenie dla białego człowieka. Ziemniaki się rozgotują do zera. Że niby skrobia zagęści? Nie wiem. Nie rozumiem. Mięso bez przygotowania, choćby obsmażenia? W wodze ma się gotować. Szkoda polędwiczek. To szlachetne mięso. W dodatku z królika. Nieapetyczne. Przykro mi. Nic osobistego, ale dla mnie tylko płyny.
Dzieki za przypomnienie. Ludziska słuchajta!
Ja u Nicponia jadłem ( tylko był pewnie baranek miast tego kicajaka ) Dobre jest, i proste bardzo, a miesko mniam.
Na fotkach z imprezy ( to jest w tym garnku nad rusztem)
O! A gdzie zdjęcia z imprezy u pana Leskiego? :)
Zapewnienia.
propaganda i chaos! Ot, co!
Wydłuż sobie czas przygotowania z 15 minut do godziny i dopieść danie wedle uznania. Jaki kłopot? Ja podałem wersję ultrafast.
A mlode ziemniaczki się nie rozgotowują (chyba ze się z całością przesadzi).
To była zupa gulaszowa, w odmianie nicponiowej.
Ale ten przepis nazwałbym gulasz śmieć.
Po prostu zawiera wszystko co jest pod ręką, jest pożywny i łatwy do zrobienia. Też może zamienić się w gulaszową jak go bardziej rozrzedzić. I już.
To męska kuchnia jest, co się we wnyki złapie to do gara idzie.
proste.
A to nie lepiej porcjami wrzucać. Paprykę na początku, cebulę w środku, albo na początku, żeby się "rozpłynęła" (jak kto lubi), ziemniaki pod koniec. Mięso obsmażyć, żeby nie wyszło z tego padlina z wody. Itd. Wiem, że trzeba czuwać. Wiem też, że trochę się czepiam, bo jak się robi w kociołku czy w garze, na powietrzu - podczas większego zgromadzenia - to są inne rzeczy na głowie. Równie ważne. Przecież ja to rozumiem. Pieniaczę się dla zasady, bo zaraz na wspomnienia Panów weźmie, i wszyscy się zaczniemy denerwować. Dotyczy to zwłaszcza tych, co w Warszawie przed telewizorem siedzą, albo zaległości z referatu robią (żebyście Panowie mogli dostać pozwolenia i pracę :-)))))))))))))); o ludzie..., nie wiem czy czytaliście wywiad z niejaką E. Jakubiak).
Pozdrawiam,
Tyle jedzenia zepsuc, zeby bylo szybciej, zeby juz jesc.
To na surowo lepiej by bylo moze, a nie takie pulty.
A krolik tez człowiek, tez lubi byc obsłuzony. Obsmazony, chciałem powiedziec. To sie mu nalezy.
Czy gulaszyk jest tak samo tani, jak smaczny?
Nicponiu, nie wiem, po ile "chodzą" teraz króliki?
Z kicających jadłam raz w życiu tylko zająca i to za darmo, bo się wpakował nam pod samochód :)
To ilu was jest na tej sośnie?
Do tej pory twierdziłaś, że ty i rower?
A ja już dętki łatałem?
Ech...
"ziemniaki młode (polskie!!!!) 0,5kg"
Wezze sie zlituj nad biednymi emigrantami...
:
Kaska
"Szybki" gulaszyk gotuje sie 1-2 godziny.
Ty chyba z Gazety Wyborczej;)
Kaska
wywiad czytałe, pani ta paradna jest bardzo. Az mi się UZI w kieszeni przeładował z radości.
Co zaś do gulaszyku.
Jeśli w garnek wrzucisz wszystko "młode" ziemniaczki, cebula etc to dochodzi to wszystko równocześnie. Prawie ;)
Królicze zaś poledwiczki, ze względu na swą wyjątkową kruchość dochodzą w czasie warzywnym.
Więc można na szybko.
Jasne.
Można też pieczołowicie. Złocić cebulki, użyć świezych prawdziwków, zaskwierczyć mięskiem, zasmażkę zrobic na koniec. Można cuda wyczyniać, bo gulaszyk jest potrawą otwartą.
Nawet ostatnia dupa kucharska potrawi upichcić w ten sposób coś, co nadaje sie do jedzenia.
Ale można też z tego zrobić poemat.
Dla wyjasnienia. Króliczki kupiłem od gościa, ktory je na wsi hoduje w klatkach. Króliczki przyjechały żywe, na podwórko, taką sprytna trójkołówką z WueFeMki (z tylu paka-klatka), żbym sobie obejrzal czy aby zdrowe. Nastepnie Oli, hodowca tychże, pozbawil je życia nie urągając zasadom higieny, oskórował, wybebeszył, umył, poporcjował osobno wątróbki, serca i płucka (bo robi się z nich także pasztet, zapiekany- Jeeeezu) i w tej formie sprzedal mi je po 25 złotych sztuka.
I patrz pan, Referencie kochany, i to wszystko jakoś obok tej calej Unii i tych jej dyrektyw i całego tego eciepecie. Dziwność, nie?
ha!
lejesz miód na me serce.
Tak mi gęgaj.
I teraz tak- nie dość, że ziemniaczki młode. I że polskie, czyli najpyszniejsze na świecie. To do tego takie małe, jak orzechy. I łupinka tylko ścierana z nich.
Takie.
Co do gotowania- gotowanie nie jest czynnoscia absorbujaca. Absorbujace jest przygotowanie tego, co trzeba do kotła szurnąć. Później tylko ogień wyregulować i do internetu pohasać! A jak się pohasa i na Azraelu jakimś parę kalorii spali, to gulaszyk jest jak raz gotowy do spożycia.
to ja nigdy nie pojmę, a myślę, że jakby jakiemuś Francuzowi z Prowansji tę historię opowiedzieć, to rację też by przyznał, żeby głowy nie zawracali.
Proszę mi wybaczyć osobisty wątek, ale miałem taki epizod w swoim życiu, kiedy króliki jadłem raz, dwa razy w tygodniu. Przez kilka lat. Pod różnymi postaciami. Takie króliki hodowane na własny użytek, karmione mleczem i koniczyną, po którą niemiłosiernie wysyłano mnie na łąki (jako młodego bardzo człowieka). Ale to wszystko nieważne. Otóż, kilka razy brałem udział w uboju, pomagając w zdejmowaniu skóry, którą w góry w stronę głowy się ciągnęło. Ktoś powie, morderca, morderca, a to wtedy całkiem naturalne się wydawało i nikogo nie dziwiło. Ot, karmi się kurę, koguta, czy królika, to i zjeść go potem trzeba. A wcześniej oporządzić. Tak... no, to tyle o sobie. Króliki lubię ponadprzeciętnie, smak mięsa mam a pamięci, chociaż teraz jadam b. rzadko. Wiem o czym Pan mówi :-).
Pozdrawiam,
Ty lepiej uwarzaj, bo zaraz jakieś lewactwo z S24 doniesie, że nielegalny ubój prowadzisz?
No, jak na razie, jest nas dwoje: ja i mój rower :)
Zaś zając wleciał pod samochód mojego taty,kiedy miałam z 5 lat może..
*&($%&!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Kaska
na codzień najlepszym źródłem pozyskania królika jest autogiełda, dział zwierzęta hodowlane. Wystarczy spośród wielu hodowców królików wyszukać tego, który mieszka najbliżej naszego domu, zadzwonic i zapowiedzieć się z wizytą. Sprawianie w większości przypadków jest w cenie.
A królik jest kulinarnie wdzięczny bardzo. Można go w śmietance dusić, można go smażyć, można go wędzić, można pyszny rosół gotować, a szasżłyczki z polędwiczek wychodząc miód.
Polecam
P.S. Wy się, Pyzol, nie wściekajcie, bo i po co? ;)