Placki z cukini są tak proste jak proste były nauki Mao Tsetunga(sorry za to porównanie).
Bierze się cukinię obiera ze zdrewniałej skórki przekrawa wzdłuż i usuwa gniazda nasienne.
Potem kroi na mniejsze kawałki(żeby lepiej trzymało się w dłoni) i ściera na tarce z małymi oczkami(tej do jabłka dla małych dzieci).
Jak cukinia jest juz starta, można dotrzeć do niej jednego ziemniaka, dodaje się jajko trochę soli i mąkę, robi się takie ciasto o konsystencji bardzo gęstej śmietany no i na patelę, w formie placuszka, można rozdziabywać łyżką, specjalną łopatką itd.
Od i cała filozofia.
Pozdrawiam.
Ps. zapomniałam dodać, że smaży się z obu stron na złocisto, a jeść można właściwie ze wszystkim i na słodko i na osto.
Pozdrawiam serdecznie i się trochę wstydzę za ten prosty przepis.
Alga
polecam jeszcze dla urozmaicenia kilka marchewek i pietruszke - do starcia rzecz jasna- wymieszać i smażyc
uciekam bo zaczną za chwile linczować:))
Smaczne. Chyba. A wersja z jabłkami tartymi. Podobna.
dziekuję za ten i za inne z cukinią. Bedę próbował niedługo.
Pozdrawiam.
dla studentów, feministek i królików.
Ani ja feministka, ani królik, że o studence, to mogę tylko marzyć(chyba, że trzeciego wieku), a co może Pan cukini nie lubi? he he :D
a myślalam, że nie zauważyłeś, w każdym razie smacznego. :D
z jabłkami nie robiłam, czy znów Pan pije do mojej szarlotki? :D
Chcialbyś linczu na smakoszku? To niemożliwe, a z tą pietruszką i marchewką wypróbuje. :D
Pani szarlotka albo jabłecznik są wspaniałe. Będę tego bronił jak niepodległości. Nawet w nierównej walce. Dojrzewam do tego, żeby takie cudo wykonać. Zrobię to incognito, bo to raczej mało męskie jest, piec ciasta. Chyba.
No co Pan?:-)
Uważa Pan, że np. Sacher był mało męski?
Zalezy od szerszego kontekstu calego przedsiewziecia. Byla kiedys taka reklama, ze przystojny ojciec razem ze swoja mala coreczka robili ciasto truskawkowe. Calosc wypadala tak naprawde w stylu "tradycyjna meskosc".
Poza tym sa ciasta mniej lub bardziej meskie.
Przypomne moze, ze wielkanocne baby tradycyjnie nie tylko nie mogly byc pieczone przez mezczyzn, ale nawet ich towarzystwa w trakcie pieczenia zniesc nie mogly
Towarzystwa w kuchni oczywiscie, nie w samym piekarniku ;-)
A zatem, baby wielkanocne to ciasta kobiece i ich pieczenie meskie z samej definicji byc nie moze.
Meskie ciasta nie moga wymagac precyzji w doborze i wymiarze skladnikow, musza dac sie zrobic szybko, musza czesto "wychodzic" - bo meskie ego jest zbyt slabe aby za czesto znosic porazki. Taka jest prawda, panowie, nie wypierac sie.
Na smakoszku byl juz np. b. meski przepis na jablecznik, pod ktorym alga ubolewala, ze Jej przepis na szarlotke nie znalazl uznania - a to wlasnie ze wzgledu na to, ze mamy tu meskie towarzystwo ;-), bo szrlotka jest z pewnoscia wysmienita.
Zreszta, w ogole gotowanie jest meskie. Nic nie jednoczy bardziej rodziny jak wspolne gotowanie. A dla mlodszych - nic nie pomoze skutecznie zauroczyc dziewczyny, jak przygotowanie samemu wspolnej romantycznej kolacji. Taka romantyczna kolacja ma wiele zalet i otwiera szerokie pole do popisu, o ktorych to zaletach i popisach rozpisywac sie jednak nie bede. To nie fulaje, to smakoszek.
Najlepszym dowodem na to, ze gotowanie jest/moze byc meskie jest to, ze wiekszosc bywalcow smakoszka to mezczyzni wlasnie. I to jacy mezczyzni ;-). No moze z wyjatkiem maxa i mnie, ktorzy zaliczamy sie do blizej zdefiniowanej przez Igle kategorii: studenci, feministki, kroliki, zboczency ascetyczni czy tez cnotliwi czy jakos tak w kazdym razie.
Pzdr.
Pzdr.
Upolować bizona, albo przegonić ryjącego kreta z rabatki. Upiec go potem na wolnym ogniu. Bizona. To jest zajęcie dla prawdziwego mężczyzny.
krew bizona trzeba koniecznie rozmazać sobie na twarzy i obryzgać nią podkoszulek. Biały musi być. Trzeba dbać o estetykę.
dobra wracam:)
ale już doastało sie Tobie i rykoszetem mi sie dostało (Tw Student:))
proponuję obstawiać bizona, przegonienie kreta z rabatki jest po stokroć trudniejsze, jeśli w ogóle możliwe....:)
Nie żebym w Pana nie wierzyła, ale...
Jestem łagodnego usposobienia. Będę raczej gonił kreta. :-)
Sorrrrrrrry, zły adres wpisałem. :-)
przecież chodzi o to, by gonić krecika, a nie złapać go...:)
co się krecika czepiacie, moje dzieci lubią, to że z 1968 roku- ale nic a nic się nie zestarzał, ba słyszałem że ma miec wielki comeback! A kysz mi z rabatki! Dzieci mi tu straszą, bizony gonić póki jeszcze żniwa w trakcie- bo jak się skończą to co bedziecie gonić???
:)))
kiedy ja właśnie wysyłałam Pana Referenta na bizony, ale on się zaparł i tyle.
Nie wiem już, może lepszy ten krecik - nic sobie nawzajem nie zrobią, troche tzw. funu będzie, a i ego lekko podbudowane...
Ale co ja tam wiem?
A zatem. Zacznę od tego, że postawię strachy. Kręcące się na kijach butelki po wodzie mineralnej i puszki po piwie. Dwa razy dziennie (wieczorem i rano), będę im zalewał woda korytarze. Niech idą na pole sąsiada. Wszystkie kopce będe zadeptywał regularnie i układał na nich kamienie. Cały czas będzie włączona płosząca muzyka. Np. Rubik na przemian z Dodą.
Kwiaty diabli wezmą i mój urlop też, ale przegonię dziada.
i tu sie Pan myli. Proszę sobie przypomnieć wszystkie kreskówki z Kaczorem Donaldem, w których ten bezskutecznie próbował się pozbyć jakiegoś intruza - to będzie Pański los.
Radzę przeskoczyć ten etap i od razu sie z nim - jak Donald na końcu kreskówki - zaprzyjaźnić.
Wiem, co mówię - wojna z kretami w moim rodzinnym ogrodzie o mało nie skończyła się kosztowną , długoletnią terapią rodzinną.:-))))
Najpierw do Pana Referenta, z bizonam jest problem,chyba na polowanie do Leppera, bo on je podobno hoduje, a co do szarlotki, dzięki za tą obronę już mi całkiem złe myśli odleciały, po tym Pana wpisie.
Kreta by złapać to nie lada sztuka, ale piec go na wolnym ogniu ble...
Pozdrawiam wszystkich serdecznie.
Ps. Co do (studentów), ech chcialabym nim być, bo byłabym młoda i wszystko było by przede mną. :D
Ja mu nie popuszczę. U Pani w domu nie było alternatywy: polowanie albo pieczenie ciasta. Tak myślę. W tej sytuacji, wobec mojego zdeterminowania, kret jest bez szans. W zasadzie, gdyby potrafił czytać i trochę myślał, już by się poddał.
po pierwsze, JEST Pani młoda!
Po drugie, wszystko jeszcze przed Panią, a już na pewno wszystko najlepsze!
Pozdrawiam. M
Oczywiście, że jest Pani młoda. Wszystkie kobiety maja 18 lat, albo mniej. Moja żona mnie tego nauczyła. Ja jej wierzę.
jakbym słyszała własnego ojca....
Ale cóż powodzenia, czy, jak to mówią, courage!
W razie czego zawsze może Pan na mnie liczyć....
Podejrzewam, że po sezonie nie będzie Pan już taki jak dawniej, nic już nie będzie takie, ech...
Z całym szacunkiem, ale Kaczor Donald to tylko teoretyk. Ja z kretem się nie pokumam. Nigdy. To byłaby zdrada. Najwyżej podstępem zwabię go gdzieś i zaatakuję szpadlem... chociaż nie wiem, czy zdobędę się na to, zawsze to jednak żywe stworzenie... TYLKO TE KWIATY MI ŻRE OD DOŁU !!!!!!!!!!!!!!!! ZAŁATWIĘ DZIADA... JAK NIC ZAŁATWIĘ...
raz
dwa
trzy
cztery
pięć
sześć
siedem
...
Do wiedzenia. Pozwlę sobie zajrzeć do państwa jutro.
krecik lubi lizaki, duże i okragłe
polecam!
z broni- ciężki temat:
można potrenowac z ogłuszeniem (bo on ślepy a nie głuchy...zaraz zaraz- acha to nos go wiedzie)
kupić pare petard- byle nie ze Stadionu bo tam za duże, jednocześnie w 23 kopce zatknac- połaczyć spłonka i jak boni dydy - ziemie spalona po sobie tylko zostawisz. Astry i inne cudowności i tak dopiero w nastepnym roku- zakładam że zeżarł już wszystkie...
z "pachnacych" tematów to albo kwas masłowy albo karbid- nic innego nie przychodzi mi do głowy
no ew. jakies psikanie gazem łzawiacym ale co pozostnie po roslnkach tego nie wiedzą najstarsi górale
Niech Pani posłucha co mówi Max. Można? Ludzie małej wiary.
Można też rozmieścić kilka min przeciwpiechotnych, albo zrzucić z hamaka Agent Orange ;)....
bajka o sąsiadach. Swoją drogą - jak Krecik - też czeska.
Pozdrawiam, do następnego razu,
Ja już nie czuję się zbyt młoda, ale miło mi. Dzięki, że wszystko przede mną. To znaczy co, bo zaczęłam się obawiać( to żart).:D
eckchem, miałem na mysli napalm ale pomyśłałem, że to ...takie niehumanitarne:)
Saluto referencie, rozkaz wydany- pomysły jak z rękawa!
Swoja droga , pomyślałem przed chwilą o tym coby zatrudnioc Pingwiny z "Madagaskaru"- prze zdolne bestie, "kabum" i po sprawie:)
Sąsiedzi? czyli co przypalamy żelazkiem...?
No bo Pan po prostu za "mientki" do tej roboty jest...:)