Krótko bo i "potrawa" iście królewska, czyli mało słów- dużo treści:
Odnalezioną w lesie lub okolicach kanię należy "wymoczyć " w mleku przez jakiś
czas. Dłużej niż godzinę a jak czas pozwoli nawet kilka godzin
Przygotowac ulubioną panierkę, nawet "kupna" się nada.
wysmażyc na głębokim tłuszczu- ulubionym od smalca po oliwę
delektowac się niepowtarzalnym smakiem.
Smaczengo
p.s idę na grzyby od samego rańca, także jakbym się nie odzywał to
ścigam
krasnoludki po lesie- te kradnące mi grzyby sprzed nosa:)*
pozdrawiam
max
*Aspik czytałeś, NOS'a mi wyszło, chyba zaczyna się prześladowanie:)
Czytałem. Kanie w panierce - pychota.
A nos ? Ach, ta gorliwość neofitów :)
...i tak bywa:)
generalnie głodny się zrobiłem i lecę
to uwielbiam.
Pozdrowienia
Nigdy nie jadłem kani.
Maks trzym dla mnie choć jedną w pogotowiu.
Nie znasz dnia ani godziny, pamiętaj.
ja najbardziej lubie bez panierki, tylko podsmazone na maselku i posolone.
A w ogole najlepsze sa z kuchennej blachy, tylko kto ma dzisiaj weglowa kuchnie z blacha....
styx mi świadkiem: zapraszam w skromne moje progi, co do kani to się obaczy- czy są, ale dżdżu było co nieco.
Zapraszam jak nic!
teraz już na serio- lecę bo zona czeka
Masełko bez panierki. Panierka mi nie podchodzi. Albo rydzyki na masełku. Oj lecę!
Kania, czyli sowa, bo tak u nas zwią ten grzyb, po co moczyć, umyć w wodzie zeskrobać te szare kropki i moczyć w jajku i bułce tartej, to lepsze od schabowych i kotletów sojowych. Mniam, mniam...
Rydze natomiast tylko podsmażyć z dodatkiem soli, też pychotka.
Pan Igła nigdy nie jadł sowy he he .
Kania, boczniak - TAK! Klasycznie w panierce jak schabowy. Sól i pieprz. I nic więcej. Może kawałek bułeczki. Grzyby w ogóle rządzą i nie ma co gadać.
P.S. Masz odp. pod patentem.
pzdr
"A w ogole najlepsze sa z kuchennej blachy, tylko kto ma dzisiaj weglowa kuchnie z blacha...."
Ale każdy może mieć żeliwną patelnię. Wszystko, co się robiło na blasze, można na tej patelni. Nawet błedy.
PS. Kanie, zwane też sowami, gdzie indziej zwą sójkami. Można je jeść/użytkować też na surowo, jak pieczarki.
Mam taka patelnie od lat. Rzeczywiscie mozna na niej robic wszystko...
Bylaby idealna np. do slynnej jajeczniczy nameste, ktorej nie wyobrazam sobie na teflonie.
Ale w wypadku sow, to jednak nie to samo co blat kuchni weglowej.
Pozwyzej wspomnialam o smaku idealnym...zastepczy mozna osiagnac na rozne sposoby :)
"Pozwyzej wspomnialam o smaku idealnym...zastepczy mozna osiagnac na rozne sposoby"
Nasza egzystencja... gdyby nie te różne sposoby osiągania ideału (lub raczej sięgania poń), często śmieszne i niepełne - jakże uboga by była, ta nasza egzystencja.
To prawda (wprawdzie przepis wspomina o teflonie, ale najwłaściwszym instrumentem jest cygańska patelnia z conajmniej dwuletnim *nagarem* ;)
(Maxowi nic nie piszę, bo on teraz po lesie biega.)
Tak, wyobrazam sobie ( bo jeszcze nie wyprobowalam przepisu;), ze "najspodniejsza" warstwa powinna skwierczec - a na takiej patelni skwierczy idealnie.
Szczerze mowiac TYLKO na takiej patelni skwierczy.
Na teflonie tylko memla.
Powinnaś może spróbować w praktyce, bo... niekoniecznie skwierczy. Jako się rzekło: robi "puff", a na dobrej patelni pyrga. Choćby nawet chciało skwierczeć, odgłos jest duszony przez serotwór i słońcojajeczny tłumik.
myślałem że to o Stanisławie Kani ... u mnie jeden taki nasmażył sobie kani i wieczorne wiadomości oglądał już ze św. Piotrem ....pomylił nieborak te wspaniałe grzyby ze sromtą muchomora :P
oczywiscie chyle czola przed szafarzem wiedzy kanonicznej, zwlaszcza ze, jako sie rzeklo, nie probowalam. Przyjmuje, ze jest, jak twierdzisz.
Ale na zdrowy rozum: gdyby na dole nie skwierczalo, to by na gorze nie "puffalo"(?) ;-)
Może zgódźmy się na taką wersję: skwierczy, ale cichutko ;)
Powiedzenie nabralo praktycznego wymiaru i dwa razy wialem z lasu zanim sie nic to za tydzien bedzie lepiej. Z placu boju bez polskich liter dla Czytelnikow Smakoszka max24
"powiedzenie że las ściąga deszcz"
o to mi chodziło:)