Coraz gorzej czuję się na salonie24, prawie tak, jak przypalony garnek przed wyrzuceniem. Atakowany przez radiomaryjnych idiotów i prześladowany przez czołowego, salonowego analityka ekonomicznego ( wręcz, przez niego oskarżany o sprzyjanie zbiorowemu żywieniu ) z jednej strony. Z drugiej prześladowany przez lewackiego bojówkarza, łże-cebularza i jego akolitów, który nie podziela moich kulinarno/politycznych upodobań, za to śledzi mnie i sekuje, jako informatyko/blogier.
Czuję się zaszczuty. Ale nie ma tego złego coby na dobre nie wyszło. Czas się schronić pod parasolem pani Algi i innych ( kochanych ) pań, które tak samo jak ja, przepadają za kuchnią prostą, skromną, nie tuczącą a wręcz odchudzającą ( ino niech mi kto te jareckie odbierze). No i zdrową.
No to jedziemy.
Trza kupić jakieś 30/50 deka surowego, wyfiletowanego łososia ( bez skóry i jasne, że trzeba ości do reszty wyskubać ), do tego 2 średnie cebule, 1 lub 2 soczyste marchewki i 2-3 łodygi naciowego selera.
Najpierw łosoś. Kroimy go w cieniutkie plasterki i nurzamy w marynacie.
Marynatę robimy z łyżki octu balsamicznego ( to jest moja, oszczędnościowa wersja, bo to droga przyprawa jest, a tu nada nam aromat i smaczek ) do tego sok z jednej cytryny, sól i pieprz do smaku oraz jakie 1/3 szklanki oliwy lub dobrego oleju ( ja używam, tłoczonego na zimno Kujawskiego lub Oliwier ). Rozstrzepać to razem na emulsję, zalać rybę.
Cebulę pokroić na wiórki, łodygi selera na talarki, tak samo marchew ( lub utrzeć na grubej tarce ). Dodać do ryby, zamieszać, przyklepać.
Odstawić na parę godzin do lodówki.
Jeść z chlebem/bułką i masłem.
Dobre jest. Na zdrowie.
IGŁA
No brzmi pysznie i rzeczywiscie bardzo lekko.
Ale az mi sie nie chce wierzyc, ze to Pan firmuje ten przepis.
Przepis godny, powiedzmy to sobie, jakichs feministek, ekologow, cnotliwych zboczencow lub innych lze - kucharzy...;-)
Gdzie jest haczyk (a nawet hak)?
Ciekawe...
Jaki biedny miś.
Czy zauważyła pani, kto tu się 2 zgłosił?
Fałszywy podjazdowicz - referent.
A kto ostatnio misia w Tatrach zabił, coby łapy jak Winnetu i Old Siurhend zjeść?
Aaaaa, to to jest salatka z misia...
A ja sie, jak zwykle, nie polapalam.... :)
Zapędzony do kąta, zaszczuty i prześladowany, szukam sojuszników wśród innych mniejszości.
Feministki?
A jakiej orientacji i w jakim zakresie wiekowym?
Chodzi mi oczywiście o kondycję, przy zwykłych kuchennych czynnościach?
Ja sie tam na tych mniejszosciach nie znam - ikona przecietnosci, ot co.
Ale Pan to juz chyba z mniejszosciami za pan brat, skoro "takie" przepisy firmuje Pan wlasnym nickiem...
;-)
To prawda.
I to od momentu, jak mnie wypudrowali w TVP i posmarowali szminką po profesor Staniszkisowej.
Fakt, wzdrygnąłem się, ale to tylko chwilę trwało.
fajnie lekko, obawiam się tylko że Pospieszalski nie zaprosi- bo jak chukniesz mu cebula to...ho, ho.
p.s ja to bym jeszcze zapodał wycisnięty czosnek- bo lubię- do marynaty lub obsmarowania rybki
A wiesz ty, Kozaczynie, jak ta sałatka smakuje z wymoczonym matiasem po dwudniowej odsiadce w zimnym? Przyznaj się - ten łosoś to tylko tak, na podpuchę.
Tak poza wszystkim - to ja nie jestem do końca pewien, czy ten cały kejow to on ci źle życzy. Jego zupełnie wyrozumieć nie można, już to z uwagi na styl, już z uwagi na braki w gramatyce. Ale jakby co to jestem gotów udzielić ci wsparcia.
:)
Ze śledziem to ja podobną zapodawałem, ale trochę inną.
Ten łosoś, w tej, jest jak, no jak , bo ja wiem jak..., no niech będzie, jak rozwiedziona, świadoma swoich praw i możliwości - 30tdziestka.
Co do fachowca-analityka, skoro jesteś mi przychylny, to wsadź go w beczkę z dziegciem a potem w pierzynę, potem wypuść przed siedzibą Orlenu.
Murowana obniżka cen benzyny o 35 groszy.
Kto nie lubi czosnku?
No chyba tylko Rydzyk i jego słuchacze?
Ale tu nie polecam!!!
Naprawdę bez czosnku.
:)
czytam-jem,jem-czytam tego smakoszka od poczatku no i fajnie jest smacznie i najczesciej narodowo-ale najwazniejsze ze obyczaje lagodzi!
a teraz powiem panu -i innym-ze mam ochote podrzucic jakis przepis z moich ulubionych ale...no wlasnie takie malo narodowe sa panie igla nawet wogole moglyby byc nie-narodowe...no i sie zastanawiam...pan taki przywiazany do tradycji kulinarnie tyz...i to jareckie a ja kurna to najbardziej czeskiego pilznera i czarnego tego no ginesa...no i suszi lubie a nawet bardziej to no to saszymi a i ostrygi surowe kurna tyz...i wino w sumie pijam najczesciej...
no i co robic panie igla?
ps
ale zaraz-ten dzisiejszy sal-o-monowy przepis jakis taki mniej patriotyczny jest?!to moze jakas nadzieja swita mi?
ze smakowitym "mniam" pozdrawiam z pensylwanskiego lasu
Odpowiem hasłowo, czyli w skrócie.
Nie masz piwa nad jareckie ale pilzner, jest jak najbardziej jego zastępstwem, co sam pan Jarecki, jako żywo potwierdzi. Ja, Killkeny ( wolę od Guinnesa) jak najbardziej, też wchłaniam.
Wina?
I owszem, szczególnie białe i półwytrawne, z przyczyn politycznych, gruzińskie i mołdawskie przedkładam.
Choć kalifornijskie znam ( i chilijskie ), oblecą. ;)
Owoce morza. No przepadam, ino że u nas w knajpach strasznie drogie.
Chętnie bym coś zrobił z mrożonek, nawet tu na smakoszku o przepis prosiłem ale nikt się nie zgłosił.
Masz pan jakiś smakołyk, to dawaj.
Tylko mi nie każ tego millerem z cytryna popijać. Tfuj.
lubie takie akcenty kosmopolityczne...
wrzuce cus z mrozonek...
a o winach-mozna dlugo...zeby tylko nie bylo z mirabelek!
kiedys takie zapijali-scie? u tego antykomunistynieplacacegopodatkowkapitalistyzkarabinem nicponia artuar...WINO owocowe!loboze!
Błąd.
Nie popijaliśmy niczego takiego.
Nicpoń nastawił nalewkę z mirabelek.
Wy jankesi nie macie pojęcia, co to są nalewki, stąd zamieszanie.
Cóż znaczy jeden Kejow, przy Panu, niech Pan nie przesadxa z tym prześladowaniem.
Mnie Pan ignoruje, a ja się widzi Pan nie gniewam.:P
Pozdrawiam serdecznie.
Ps. A sałatka hmm..., napewno pyszna.:D
Łosoś - preferowany przez szefa kuchni
norweski czy bałtycki?
Czosnek też lubię. Jam wychowana w szacunku dla kresowej kuchni, wie Pan, cebula, czosnek, kasza etc. Mniam, mniam.
Jak to nazywam: "Zdrowe, chłopskie jadło" :)
blad ale tylko polowiczny:
"No i to chyba wszystko w temacie nowości majówkowych.
Baran był dorodny. Cześć jego pamięci.
Teraz sobie lezy w wanience i tapla sie w roztworku ziołowo, czosnkowo, czerwonowinnym. Bedzie cudny. Mmmmmmmm. Juz mi sie pies Pawłowa włącza.
No to tyle. Teraz sobie idę jakieś żebra rzucić na ogień pod winko z mirabelek, którym sie będę raczył wraz z małżonką podziwiając piękno przyrody.
Zdrówko! "
jak nie z toba-wami to na pewno z malzonka :)
nie zebym mial cos przeciwko mirabelkom...
a wy mi tu kurna do nalewek nie szczypcie...
"zdrowotnie" uzywam beherovki a to jedna z najlepszych nalewek jest jak pewnie wiesz pan...a i absyntem przy specjalnych okazjach nie gardze...
jankesem mi podjezdza kozaczyna...
Ja się zgadzam co do tej beherovki, bom piła, a nie lubię mocnych alkoholi, ona jednakże ma tak dobry smak, że mi nie przeszkadzają procenty.
Pozdrawiam serdecznie.:D