czyli nie zawsze szybko znaczy źle
czyli czy ja już o tym nie mówiłem?
czyli jaki koń jest każdy widzi.
To niezwykle barwne, i jakże kolorami swymi miłe sercom milionów Polaków, danie nie posiada niestety oficjalnej nazwy. Jest to zestaw, który okazuje się niezastąpiony we wszystkich tych momentach, w których orientujemy się, że zaprawdę słusznym i zbawiennym byłoby opierteges coś na ciepło a nieubłagany czas goni nas od stołu kuchennego precz ku obowiązkom, jakby był jakowymś dziennikarzem z Tętna Interesu, Wspak czy innej filisterskiej szmaty, który próbuje odgrywać w radiowej Trójce patriarchę przed leniwym tym narodem głosząc: ”po wszystkie dni twego życia, w pocie oblicza twego będziesz musiał zdobywać pożywienie” - czyli w tłumaczeniu na neo-liberalny dąs: „jazda do roboty, ekhm, nieroby”.
Szybki – a to u niżej podpisanego rzadkie – proces myślowy skojarzył kilka faktów i smaków, co zaowocowało wypłynięciem na jego okrągłą twarz uśmiechu zadowolenia, porównywalnego chyba tylko z radością i przeczuciem zbliżającego się szczęścia, które ogarniały pańszczyźnianego chłopa po słowach „Idźcie, ofiara spełniona”. Takoż i, niżej podpisany a wyżej wspomniany, Autor, poczuł, że iść mu trzeba, i po krótkiej wizycie w sklepie, znajdującym się o tzw. rzut beretem, czyli 200m na wschód od jego kuchni, wszedł w posiadanie następujących produktów: brokuł świeży szt. 1, jogurt bałkański 200ml, główka czosnku szt. 1 i ogórek świeży szt. 1. Całość przedstawiała nominalną wartość około 2 egzemplarzy niezmiernie popularnego w pewnych kręgach pisma dla nastolatków Newspeak Polska.
Po powrocie na kwaterę Autor z ukontentowaniem spostrzegł, że Pani jego serca, telepatią i bez-słów-rozumieniem najwyraźniej wiedziona – co tylko po raz kolejny przekonało Autora o palącej konieczności wkroczenia na drogę względnej legalizacji tego niesakramentalnego związku – obrała i pokroiła wcześniej wspomniane bulwy na ćwiartki, oblewając je następnie oliwą i przesypując solą, chili i papryką słodką. Po zapakowaniu owej porcji na blasze w gardziel rozgrzanego piekarnika Autor zyskał ok. 30 min. spokoju, w którym to czasie obrał i starł ogórka na grubych oczkach i, zasypawszy go kilkoma szczyptami soli, wstawił do lodówki. Następnie wydobył ze sklepowego kubeczka i przełożył do drugiej miski 200ml jogurtu bałkańskiego i zadumał się – nie wiadomo, który raz z kolei – nad kwestią możliwości życia we Wszechświecie bez rzeczonego delikatesu. Z zadumy wyrwała go świadomość, że ogórek zdążył już nie tylko podejść wodą, ale nawet się lekko podtopić, więc wyjął warzywo z lodówki i razem z płynem dodał do jogurtu i dokładnie zamieszał, co nadało masie idealną, półpłynną konsystencję. 2 starte ząbki czosnku, łyżeczka soli i pieprzu, odrobina koperku, curry i kilka kropli soku z cytryny dopełniły dzieła a miska powędrowała do lodówki. „Ha” – stwierdził nasz bohater – „No, to jesteśmy w domu” i po nadgryzieniu jednego z piekących się ziemniaków i stwierdzeniu, że jeszcze co najmniej kwadrans im został, oddał się bezpłodnym rozważaniom na temat umocowania Trybunału Konstytucyjnego w polskim systemie prawnym.
Gdy – który to już raz? – doszedł do śmiałego wniosku, że to wszystko, Panie, jedna banda, zerknął do piekarnika po raz wtóry i – w rezultacie badania organoleptycznego – zakrzyknął w czeluść mieszkania spółdzielczego, że jeszcze 5 min! które to chwile wykorzystał na odkrojenie od brokułowego głąba kilku dużych różyczek, przemycie ich i zalanie wrzątkiem, który został po zaparzanej przed chwilą herbacie. Postawienie brokułów na gazie i zagotowanie było już kwestią kilku minut a Autor z dumą mógł obserwować jak dwie drużyny – ziemniaczana i brokułowa – zgodnie zmierzają do mety, gdzie już czeka na nie dresing z uczciwie się-przegryzionego sosu tzatziki. „Taaa” – stwierdził Autor – „Znowu się udało”.
Smacznego.
FUTRZAK
jak się czyta, to musi byc to doskonałe.
Pzdr
bardzo smacznie się czytało
a kiedy zobaczyłam te pięknie przypieczone kartofelki w połączeniu z tzatziki (brokuł mniej mnie wzrusza, choć kolorystycznie niewątpliwie ładnie się komponuje), to upadłam z wrażenia i ledwo udało mi się doczołgać do klawiatury.
miód na moje "niemięsne" serce:)
podoba mi sie i to bardzo
a brokułki czymś podlać? tzatziki?
Smakuje genialnie!
pzdr
Kto pokocha brokuła, nigdy sam nie będzie. Brokuł miłość siedmiokroć odwzajemni.
pzdr
Po wielu próbach doszedłem do wniosku, że prosty brokuł z wody, al dente, jest najlepszy. Maczamy w sosiku i do paszczy.
pzdr
A nie wyszła ci czasem zamiast sosu "zupa" tzatziki? Bo ja na ten przykład czekam, aż ogórki puszczą i odlewam, co pusciły. Jak kiedyś z łakomstwa nie poczekałam, to musiałem sytuację ratować (brr...) serkiem homo. A nadto, nie uważasz, że stosownie by było pokropić całość odrobiną uczciwej oliwą i zamnięszać? I po kolejne primo: koperku kopa (albo kopiasta łycha) a stanowczo prtestuję przeciw curry - jest mi zupełnie obce i je zwalczam:-)
Po kolei: nie wyszła zupa, gdyż użyłem dobrego, bardzo gęstego jogurtu produkcji MALUTY
http://maluta.pl/produkty/napoje_13_balkanski_340.gif
Ma on konkretną konsystencję, gęstszą niż serek homo. Jak wyłożysz na talerz, to stoi. Ergo, po dodaniu ogóra z odrobiną wody spod niego konsystencja jest idealna. Można odcisnąć, ale wtedy i tak trzeba wlać trochę mleka. Innych jogurtów nie stosuję, bo to woda. Zresztą, spójrz na zdjęcie, pływa coś?
Oliwą można podlać, czemu nie? Zwłaszcza jakąś fajną, smakową. Ale nie ma przymusu.
Koperku dałem, ile było. Wiem, można do oporu, ale zależało mi na balansie smaków. Oczywiście, czasem robię tak, że wrzucam do jogurtu lub śmietany całą posiekaną nać i tylko solę i pieprzę. Też niezłe. Odświeżające.
Curry popieram i propaguję. Jest niedocenione i niezrozumiane. Wszyscy u nas to kojarzą z piersią kurczaka, a jest to świetna mieszanka, która zaokrągla smak wielu potraw. Oczywiście w niewielkiej ilości. Ja dodaję np. do pomidorowej.
W tym przypadku, nie jest konieczne curry, może być garam masala, lub kilka kropel sosu sojowego. Ale odrobina. Uwierz mi, nawet byś się nie zorientowała. To ma taki efekt, jak szczypta cukru w sosie bolońskim - wszystko wtedy się łączy. NB. jak można curry nie lubić? A zielonej pasty też nie??
pzdr
Brokuł miłością mą był zawsze wielką...
Gdyby nie to, że na obiad jest już zapiekanka to bym właśnie zrobiła tenże irlandzki trójkąt :)
Pozdrawiam,
Tzatziki, chlebek od tureckiego piekarza i retsina - czegoz trzeba wiecej na tym swiecie. :)
Chetnie sie pochwale moim wariantem. Ogor - sok z niego wypic na surowo - z sola do lodowki jak u Ciebie. Na jednego ogora jogurtu dwa razy tyle, dzieki Bogu sa te geste "greckie" juz wszedzie. Czosnku dwa razy tyle, rozcisnac, i z sola i lyzeczka octu utrzec i do lodowki. Po pol godzinie wszystko wymieszac z pieprzem, koperkiem, lyzka oliwy i do lodowki na pare godzin. Takoz retsine, najlepiej te butelki po 0,33 l kapslowane.
W miedzyczasie na rower i skoczyc po cieply chlebek "pide" do Turka bo Grecy jakos nie pieka.
Na tzatziki polozyc pare czarnych oliwek.
„Ha” – stwierdził nasz bohater – „No, to jesteśmy w domu”
Wlasnie! :)
Jedyny problem - DOBRE ogorki dostaje sie tylko w sezonie ogorkowym. O tej porze roku tylko wodniste barachlo z Niderlandow. Tak jak i chinski czosnek.
To samo grecka chlopska salatka - smakuje tylko w sezonie, bo i pomidor, i ogorek, i nawet czerwona cebula jakos potrzebuja wlasciwego czasu.
Pozdrawiam!
"Tzatziki, chlebek od tureckiego piekarza i retsina - czegoz trzeba wiecej na tym swiecie. :)"
Wow - wojna gercko-turecka na talerzu. Już biegnę po piwo i chipsy;)
"Na jednego ogora jogurtu dwa razy tyle, dzieki Bogu sa te geste "greckie" juz wszedzie. Czosnku dwa razy tyle, rozcisnac, i z sola i lyzeczka octu utrzec i do lodowki."
O, to, to właśnie. Czosnku do oporu, bo i tak jogurt go w większości pochłonie. I mnóstwo pieprzu z tego samego powodu. Tylko ten ocet jakis taki zagubiony i nie na miejscu - po co ci on. Jest przeca sok z cytryny.
Z tym czosnkiem nie przesadzałbym jednak. Jestem wielkim jego fanem: ostatnio zeżarłem 1 kanapkę z 4 ząbkami na niej i mi mózg wyżarło, ale żyję :) Niemniej, nadmiar w sosie przytłoczy inne smaki. Proszę zauważyć, że ziemniaki są ostre, więc trzeba do nich czegoś odświeżającego, a brokuł ma smak delikatny więc "przykrywanie" go nad-intensywnym sosem też jest niewskazane. Myślę, że ważne z czym to się podaje. Kiedy robię krokiety z mięsem a la bolognese to sos jest zupełnie odświeżający, z samym tylko koperkiem w kosmicznych ilościach +sól/pieprz, bo farsz musi dobrze się pokazać w całej okazałości.
pzdr
Tak w ogóle to zajrzałem do ciebie na blog i co widzę? Że z nienacka okazałeś się być moim ziomkiem - 7 lat bytowania we Wrzeszczu i kolejne 7 na Olszynce (do dziś) chyba mnie upoważnia do takiego stwierdzenia?
A nie wie nawet czemu ocet.
Recepture przywiozlem od znajomej z Krety.
Jak ja spotkam, to sie spytam.
Faktycznie dziwne, bo do kurczaka w sosie cytrynowym albo zupy cytrynowej to zapisalem u niej cytryn cale kilogramy.
Ale za to tez octu do tej chlopskiej salatki.
I pamietam, ze na stole stala zawsze oliwa i ocet.
Zbada sie.
Pozdrawiam!
uwielbiam tzatziki, tez mam swoje warianty [ daje np. słodką paprykę] ale co zmienia ten ocet - jakos sobie nie wyobrazam tego sosu z octem :|
Pozdro
Co zmienia osadzi twoj wlasny smak.
Octu (zapisalem, ze octu winnego, lyzeczka na 4 zabki i funt jogurtu) z sola (cwierc lyzeczki) dodaje sie TYLKO do zmiazdzonego czosnku i miesza to az sie sol rozpusci, troche podchlodzic i potem wrzucic do ogora z sola z lodowki, jogurtu, etc.
Poprobuj, moze masz podniebienie jak moja Greczynka (z Krety, to jak po polsku: Kretynka?) i zauwazysz jakies roznice.
Akurat zajrzalem do paru ksiazek kucharskich, tam mieszaja wszystko razem bez takich tam niuansow. Sprobuje zrobic i porownam. W kazdym razie kupny tzatziki juz odrozniam bezblednie. :)
Smacznego!
http://www.youtube.com/watch?v=re4e33Ig-zw