... a także tacy, którzy nie wiedzą, czy taka istnieje i nie mają potrzeby niczego robić “na wypadek, gdyby istniała”, do tego w formie, jaką prezentuje Kościół.
“Tacy” raczej przypadkiem znaleźli się na Liturgii Mszy św., bo chyba nie chodzi się na Mszę św. z przekonaniem, że Boga nie ma.
Poza tym, jakoś dziwnie brzmi, gdy piszesz o kimś, że “mają lub nie mają potrzeby na wypadek..”. To takie pisanie o wszystkich i o nikim. Możesz pisać co sam myślisz “na wszelki wypadek” a nie za innych.. .
Przekonanie o stopniu “skazitelności” własnego życia nie ma tu nic do rzeczy.
To zależy dla kogo.
Oczywiście. Szereg organizacji, instytucji i państw w różnych okresach zajmowało się zarówno zbrodniami, jak i działalnością prospołeczną. Co nie znaczy, że jedno anuluje drugie.
Rozumiem, że do organizacji zajmującą się zbrodniami i działalnością prospołeczną zaliczasz Dominikanów.
Dla Ciebie tysiące torturowanych i zamordowanych to “epizod”, dla mnie jednak coś więcej. “Zaangażowanie w ruchy hereteckie…” jest integralną częścią genezy tego zakonu. Bezpośrednią przyczyną jego powstania.
Mam na myśli definiowanie Zakonu i określanie jego roli oraz zaliczanie do organizacji zajmującej się zbrodniami. Zwracam uwagę, że Zakon trwa nieprzerwanie ponad 800 lat i można sobie o nim wyrobić odpowiednie zdanie analizując ten okres a to znaczy obiektywnie określić charakter Zakonu Dominikanów.
Ty zaś stosujesz mechanizm focusowania danego wydarzenia – w tym przypadku Tuluzy i ekstrapolujesz go na cały Kościół oraz Zakon Dominikanów. Tworzysz więc obraz całości za pomocą faktu jednostkowego – odnoszącego się do Tuluzy i tamtejszego zwalczania Katarów.
Obawiam się, że raczej taki, jak osoby znającej z historii mordy sądowe do każdego systemu, który próbuje je legitymizować.
Dominikanie albo Kościół legitymizuje to, co działo się w Tuluzie, czy aby dla Ciebie historia Europy, Kościoła i Dominikanów nie zatrzymała się na XIII wieku, na katarach i inkwizycji w Tuluzie? Domyślam się, że po przeczytaniu tego zdania zaraz zapodasz inne przypadki. Ale bezskuteczne to będzie, gdyż skupiasz się nad udowodnieniem swojej tezy: przeciwstawienie Kościoła rozumianego jako hierarchia Kościołowi świętych. MAsz problem, gdyż święci byli oddani Kościołowi – począwszy od papieża oraz nie zamieniali się w trybunał osądzający duchownych. Nie bawili się w “oddzielanie ziaren od plew” za pomocą “ognia” – w tym, w metodzie Ewangelizacji byli doskonalsi od swoich niektórychzwierzchników. Ale ponieważ świętość, nie bawi się w “inkwizytorów”, nie poszli w tym kierunku, by powielać błędy swoich niektórych zwierzchników.
Jest nawet scena z Ewangelii, gdy apostołowie pytają: Mistrzu! Czy chcesz, abyśmy sprowadzili ogień z nieba i spalili tę wioskę? Łk 9,54 Jezus zabronił.
To czy legitymizuje czy nie, dobitnie określa fakt jaki przypomniałem w ostatnim poście, wspominając akt skruchy papieża Jana Pawła II.
Jan Paweł II wyraził skruchę za “błędy popełnione przez tych, którzy służąc prawdzie uciekali się do nieewangelicznych metod”. Watykan 1988 rok. Konferencja poświęcona działalności inkwizycji.
Nie ma, bo też Kościół jest tylko jednym z wielu tematów w omówieniu instytucji, zgromadzeń, zjawisk społecznych odbieranych na różnych etapach historii jako emanacja zła.
Traktujesz Kościół w oderwaniu od Kościoła. To znaczy, że definiujesz Kościół nie wg jego definicji – a więc wg jego źródłowych założeń, jako wspólnota Wierzących w Chrystusa. Lecz stosujesz intelektualne wykastrowanie definicji Kościoła. Owo wykastrowanie polega na tym, że oddzielasz wszelkie dobro które w Nim mieszka i którym promieniuje na świat od tego, za co przepraszał Jan Paweł II. A więc z “Kościelne” uważasz tylko to, co było patologią, zaś to co nie było patologią, wypreparowujesz z jego dziejów. Aby być konsekwentny, musisz także “wykastrować” z jego historii świętych papieży, duchownych, biskupów, którzy byli kanonizowani, którzy zapisali się pięknie w jego historii.
Wygląda na to, że budujesz obraz Kościoła pod jakąś tezę, co do owego obrazu nie pasuje odrzucasz. Świetnie do tego obrazu pasuje inkwizycja w Tuluzie – jako robiący wrażenie. Ok. ale historia Kościoła to nie tylko inkwizycja – za którą Kościół wyraził skruchę i uznał to, za błędną metodę.
Pisząc o emanacji zła, to oczywiste, że pojawia się ono tam gdzie jest człowiek. Gdyż terenem działania zła jest człowiek. Wszak fundamentalną przyczyną działania zła jest zniewolenie człowieka i wypaczenie jego obrazu oraz powołania jakim został obdarzony przez Stwórcę. Stąd nikt wolny od wpływu zła nie jest – żaden śmiertelnik. Zatem z emanacją zła można się spotkać w każdym przypadku, choć nie musi – potwierdza to także nauka o skutkach grzechu pierwszych rodziców( pierworodnym), którego skutkiem jest tajemnica słabości człowieka. Słabości która powoduje, że człowiek miłując dobro czyni zło.. .
Napisałem wyżej, że przykład z medycyną jest zupełnie nietrafiony. Pozostańmy przy sądownictwie :)
Nie zrozumiałeś analogii. Ona dotyczy Twojej metodologii opisywania i definiowania Kościoła. A budujesz tożsamość Kościoła i Dominikanów na podstawie tego okresu ich istnienia, który sobie wybrałeś, i który ma określać istotę ich tożsamości oraz rację ich istnienia. Gdybyś tę metodologię budowania tożsamości zastosował do rozwoju medycyny i przyjął np. średniowiecze jako etap w którym zawiera się istota medycyny. To również musiałbyś zrezygnować z usług lekarzy. Miałem więc na uwadze metodologię podejścia do zagadnienia.
Napisałem w tej dyskusji o licznych pozytywnych działaniach w Kościele. Tak się jakoś składa, że były i są one oddolne, a nie systemowe.
Jak działa system napisałem Ci w poprzednim wpisie. Elementy duchowości, świętości – także te oddolne są aprobowane przez Stolicę Apostolską i proklamowane na cały Kościół. Prawdy Wiary, również teologiczne analogicznie. Kościół zarówno “odgórny” jak i “oddolny” jest jednym organizmem. Ty próbujesz izolować niektóre części tego organizmu i wykluczać go ale to błąd. Chyba, że masz prywatną definicję Kościoła.
Nasze definicje Kościoła są rozbieżne, inne więc są wnioski. Zawężasz systemowe rozwiązania w Kościele do jednego okresu historii( przykład inkwizycji ). Gdybyś miał rację, nadal Dominikanie ścigaliby heretyków we Francji, a papież sprawował kontrolę nad Jerozolimą.
Nie czynili tego “ludzie Kościoła”, tylko instytucja jako taka, zupełnie odchodząc od postawy Jezusa, co spotykało się z buntem wierzących.
BUntem była postawa Lutra w XVI wieku, który “trzasną drzwiami i powiedział pocałujcie mnie w … “. Złamał śluby uroczyste( był zakonnikiem a związał się z kobietą ), założył własny Kościół w imię świętości. Miał do tego prawo. Ale nie przeciwstawiaj postawy Lutra – buntownika, postawie świętych oraz doktorów Kościoła. Ci drudzy zamiast metody “lutra” zastosowali metodę własnej osobistej świętości. Dwie metody odrodzenia Kościoła, a jakże inne w skutkach.
Postawa wielkich świętych oraz doktorów Kościoła nie była buntem ale była świadectwem swojej wiary. A to ogromna różnica.
Pisałem Ci o akcie skruchy Papieża Jana Pawła II. Analizując historię pomijasz ważne jej elementy. Dominikanie nie byli ludźmi Kościoła? Papież który delegował na tereny Francji Dominikanów do zajęcia się Katarami nie był człowiekiem Kościoła?
Kościół to wspólnota mistyczna ale widzialna. Jedno zdanie łotra na krzyżu.. – odpowiedź: “Dziś będziesz ze Mną w raju..”. Pewnie to, co powiedział Jezus jest skandalem. Ale to sytuacja która stawia na baczność tych, którzy chcą pokazywać palcem i reglamentować zbawienie. Owszem, to działa w dwie strony, i w przypadku inkwizycji przekroczono granicę. Jednak Kościół nie ma kompleksów i nie wypiera się tego, przyjmuje za to odpowiedzialność. I to uczynili ludzie Kościoła – stąd przeprosiny oraz prośba o wybaczenie papieża. Miłosierdzie musi się opierac na prawdzie a nie na uchylaniu się od odpowiedzialności.
Poldek:
Trzeba umieć dostrzegać nie tylko zło, ale przede wszystkim dobro. I to nie tylko w drugim człowieku ale i obiektywnie zajmując się historią Kościoła. Mam nadzieję, że w jego historii również widzisz jakieś plusy – wkład pozytywny.
Foxx
Jeszcze raz: tak. W postaci charyzmatycznych kapłanów, mistyków, czy teologów, którzy często czynili to dobro niezależnie od “centrali” lub wbrew niej.
Pozdrawiam.
Czy aby na pewno? A kwestia kanonizowanych 80 świętych papieży np. Jana XXIII, Celestyna V, Pius X, Pius XII, i innych papieży, to również przejaw zepsucia “centrali”? Powielasz albo próbujesz budować stereotypy o Kościele.
Foxx
... a także tacy, którzy nie wiedzą, czy taka istnieje i nie mają potrzeby niczego robić “na wypadek, gdyby istniała”, do tego w formie, jaką prezentuje Kościół.
“Tacy” raczej przypadkiem znaleźli się na Liturgii Mszy św., bo chyba nie chodzi się na Mszę św. z przekonaniem, że Boga nie ma.
Poza tym, jakoś dziwnie brzmi, gdy piszesz o kimś, że “mają lub nie mają potrzeby na wypadek..”. To takie pisanie o wszystkich i o nikim. Możesz pisać co sam myślisz “na wszelki wypadek” a nie za innych.. .
Przekonanie o stopniu “skazitelności” własnego życia nie ma tu nic do rzeczy.
To zależy dla kogo.
Oczywiście. Szereg organizacji, instytucji i państw w różnych okresach zajmowało się zarówno zbrodniami, jak i działalnością prospołeczną. Co nie znaczy, że jedno anuluje drugie.
Rozumiem, że do organizacji zajmującą się zbrodniami i działalnością prospołeczną zaliczasz Dominikanów.
Dla Ciebie tysiące torturowanych i zamordowanych to “epizod”, dla mnie jednak coś więcej. “Zaangażowanie w ruchy hereteckie…” jest integralną częścią genezy tego zakonu. Bezpośrednią przyczyną jego powstania.
Mam na myśli definiowanie Zakonu i określanie jego roli oraz zaliczanie do organizacji zajmującej się zbrodniami. Zwracam uwagę, że Zakon trwa nieprzerwanie ponad 800 lat i można sobie o nim wyrobić odpowiednie zdanie analizując ten okres a to znaczy obiektywnie określić charakter Zakonu Dominikanów.
Ty zaś stosujesz mechanizm focusowania danego wydarzenia – w tym przypadku Tuluzy i ekstrapolujesz go na cały Kościół oraz Zakon Dominikanów. Tworzysz więc obraz całości za pomocą faktu jednostkowego – odnoszącego się do Tuluzy i tamtejszego zwalczania Katarów.
Obawiam się, że raczej taki, jak osoby znającej z historii mordy sądowe do każdego systemu, który próbuje je legitymizować.
Dominikanie albo Kościół legitymizuje to, co działo się w Tuluzie, czy aby dla Ciebie historia Europy, Kościoła i Dominikanów nie zatrzymała się na XIII wieku, na katarach i inkwizycji w Tuluzie? Domyślam się, że po przeczytaniu tego zdania zaraz zapodasz inne przypadki. Ale bezskuteczne to będzie, gdyż skupiasz się nad udowodnieniem swojej tezy: przeciwstawienie Kościoła rozumianego jako hierarchia Kościołowi świętych. MAsz problem, gdyż święci byli oddani Kościołowi – począwszy od papieża oraz nie zamieniali się w trybunał osądzający duchownych. Nie bawili się w “oddzielanie ziaren od plew” za pomocą “ognia” – w tym, w metodzie Ewangelizacji byli doskonalsi od swoich niektórychzwierzchników. Ale ponieważ świętość, nie bawi się w “inkwizytorów”, nie poszli w tym kierunku, by powielać błędy swoich niektórych zwierzchników.
Jest nawet scena z Ewangelii, gdy apostołowie pytają: Mistrzu! Czy chcesz, abyśmy sprowadzili ogień z nieba i spalili tę wioskę? Łk 9,54 Jezus zabronił.
To czy legitymizuje czy nie, dobitnie określa fakt jaki przypomniałem w ostatnim poście, wspominając akt skruchy papieża Jana Pawła II.
Jan Paweł II wyraził skruchę za “błędy popełnione przez tych, którzy służąc prawdzie uciekali się do nieewangelicznych metod”. Watykan 1988 rok. Konferencja poświęcona działalności inkwizycji.
Nie ma, bo też Kościół jest tylko jednym z wielu tematów w omówieniu instytucji, zgromadzeń, zjawisk społecznych odbieranych na różnych etapach historii jako emanacja zła.
Traktujesz Kościół w oderwaniu od Kościoła. To znaczy, że definiujesz Kościół nie wg jego definicji – a więc wg jego źródłowych założeń, jako wspólnota Wierzących w Chrystusa. Lecz stosujesz intelektualne wykastrowanie definicji Kościoła. Owo wykastrowanie polega na tym, że oddzielasz wszelkie dobro które w Nim mieszka i którym promieniuje na świat od tego, za co przepraszał Jan Paweł II. A więc z “Kościelne” uważasz tylko to, co było patologią, zaś to co nie było patologią, wypreparowujesz z jego dziejów. Aby być konsekwentny, musisz także “wykastrować” z jego historii świętych papieży, duchownych, biskupów, którzy byli kanonizowani, którzy zapisali się pięknie w jego historii.
Wygląda na to, że budujesz obraz Kościoła pod jakąś tezę, co do owego obrazu nie pasuje odrzucasz. Świetnie do tego obrazu pasuje inkwizycja w Tuluzie – jako robiący wrażenie. Ok. ale historia Kościoła to nie tylko inkwizycja – za którą Kościół wyraził skruchę i uznał to, za błędną metodę.
Pisząc o emanacji zła, to oczywiste, że pojawia się ono tam gdzie jest człowiek. Gdyż terenem działania zła jest człowiek. Wszak fundamentalną przyczyną działania zła jest zniewolenie człowieka i wypaczenie jego obrazu oraz powołania jakim został obdarzony przez Stwórcę. Stąd nikt wolny od wpływu zła nie jest – żaden śmiertelnik. Zatem z emanacją zła można się spotkać w każdym przypadku, choć nie musi – potwierdza to także nauka o skutkach grzechu pierwszych rodziców( pierworodnym), którego skutkiem jest tajemnica słabości człowieka. Słabości która powoduje, że człowiek miłując dobro czyni zło.. .
Napisałem wyżej, że przykład z medycyną jest zupełnie nietrafiony. Pozostańmy przy sądownictwie :)
Nie zrozumiałeś analogii. Ona dotyczy Twojej metodologii opisywania i definiowania Kościoła. A budujesz tożsamość Kościoła i Dominikanów na podstawie tego okresu ich istnienia, który sobie wybrałeś, i który ma określać istotę ich tożsamości oraz rację ich istnienia. Gdybyś tę metodologię budowania tożsamości zastosował do rozwoju medycyny i przyjął np. średniowiecze jako etap w którym zawiera się istota medycyny. To również musiałbyś zrezygnować z usług lekarzy. Miałem więc na uwadze metodologię podejścia do zagadnienia.
Napisałem w tej dyskusji o licznych pozytywnych działaniach w Kościele. Tak się jakoś składa, że były i są one oddolne, a nie systemowe.
Jak działa system napisałem Ci w poprzednim wpisie. Elementy duchowości, świętości – także te oddolne są aprobowane przez Stolicę Apostolską i proklamowane na cały Kościół. Prawdy Wiary, również teologiczne analogicznie. Kościół zarówno “odgórny” jak i “oddolny” jest jednym organizmem. Ty próbujesz izolować niektóre części tego organizmu i wykluczać go ale to błąd. Chyba, że masz prywatną definicję Kościoła.
Nasze definicje Kościoła są rozbieżne, inne więc są wnioski. Zawężasz systemowe rozwiązania w Kościele do jednego okresu historii( przykład inkwizycji ). Gdybyś miał rację, nadal Dominikanie ścigaliby heretyków we Francji, a papież sprawował kontrolę nad Jerozolimą.
Nie czynili tego “ludzie Kościoła”, tylko instytucja jako taka, zupełnie odchodząc od postawy Jezusa, co spotykało się z buntem wierzących.
BUntem była postawa Lutra w XVI wieku, który “trzasną drzwiami i powiedział pocałujcie mnie w … “. Złamał śluby uroczyste( był zakonnikiem a związał się z kobietą ), założył własny Kościół w imię świętości. Miał do tego prawo. Ale nie przeciwstawiaj postawy Lutra – buntownika, postawie świętych oraz doktorów Kościoła. Ci drudzy zamiast metody “lutra” zastosowali metodę własnej osobistej świętości. Dwie metody odrodzenia Kościoła, a jakże inne w skutkach.
Postawa wielkich świętych oraz doktorów Kościoła nie była buntem ale była świadectwem swojej wiary. A to ogromna różnica.
Pisałem Ci o akcie skruchy Papieża Jana Pawła II. Analizując historię pomijasz ważne jej elementy. Dominikanie nie byli ludźmi Kościoła? Papież który delegował na tereny Francji Dominikanów do zajęcia się Katarami nie był człowiekiem Kościoła?
Kościół to wspólnota mistyczna ale widzialna. Jedno zdanie łotra na krzyżu.. – odpowiedź: “Dziś będziesz ze Mną w raju..”. Pewnie to, co powiedział Jezus jest skandalem. Ale to sytuacja która stawia na baczność tych, którzy chcą pokazywać palcem i reglamentować zbawienie. Owszem, to działa w dwie strony, i w przypadku inkwizycji przekroczono granicę. Jednak Kościół nie ma kompleksów i nie wypiera się tego, przyjmuje za to odpowiedzialność. I to uczynili ludzie Kościoła – stąd przeprosiny oraz prośba o wybaczenie papieża. Miłosierdzie musi się opierac na prawdzie a nie na uchylaniu się od odpowiedzialności.
Poldek:
Trzeba umieć dostrzegać nie tylko zło, ale przede wszystkim dobro. I to nie tylko w drugim człowieku ale i obiektywnie zajmując się historią Kościoła. Mam nadzieję, że w jego historii również widzisz jakieś plusy – wkład pozytywny.
Foxx
Jeszcze raz: tak. W postaci charyzmatycznych kapłanów, mistyków, czy teologów, którzy często czynili to dobro niezależnie od “centrali” lub wbrew niej.
Pozdrawiam.
Czy aby na pewno? A kwestia kanonizowanych 80 świętych papieży np. Jana XXIII, Celestyna V, Pius X, Pius XII, i innych papieży, to również przejaw zepsucia “centrali”? Powielasz albo próbujesz budować stereotypy o Kościele.
Pozdrawiam.
************************
poldek34 -- 03.02.2012 - 00:12Kopię tunel.. .