No więc tak, jak już kiedyś pisałem, żywiłżem się na studiach czterema daniami na krzyż( chyba, że mój współlokator przezwyciężył swe wrodzone lenistwo, skłonność nadmierną do piwa i pilota tv i zrobił coś pysznego, bo zdolności chopak miał, niestety większość czasu spędzał na oglądaniu , spaniu i piciu i oczekiwaniu aż ktoś mu doniesie kolejną dawkę alkoholu względnie jedzenia), naleśniki już w smakoszku zapodałem. Teraz czas na coś innego.
A to inne to chińszczyzna.
Więc tak, potrzebny nam ryż. Ryż trza ugotować, tu się pojawia problem, bo ja żem kulinarny ignorant, zadowalam się ryżem w woreczkach i tenże woreczek wrzucam do wody osolonej i po 20 minutach gotowe. Nie wiem, czy to nie profanacja, moja siostra twierdzi np. że takiż ryż dobrym nie jest i jakość jego nieciekawa jest i w ogóle smakuje gorzej niż ryż sypki, pozaworeczkowy, że tak powiem.
Ale ostawmy ryż, bo to nie najważniejsze, acz niezbędne.
Więc kupujemy poza tym dwa filety z kurczaka, albo więcej, ile kto chce, kroimy na drobne kawałeczki, podsmażamy na oleju ładnie z dwu stron. Na innej patelni lub w odpowiednim czasie dorzucając podsmażamy cebulkę i czosnek tyż.
Później znowu dokonujemy profanacji, bo zadowalamy się tzw, półproduktami czyli czy to sosem chińskim lub słodko-kwaśnym lub fixem do potraw chińskich.
Mieszamy ten fix z wodą wg proporcji, dodajemy sos, wszystko mieszamy z podsmażonymi kawałkami kurczaka, dodajemy pokrojoną paprykę, jak chcemy, to pod koniec oliwki.
A i jeszcze jeden patent: do fixu zamiast wody możemy dodać tyż wina , choć nie wiem czy to nie marnotrawstwo i głupota wino dodawać do obiadu miast pic po prostu. Ale tyle głupot się już w życiu poczyniło, że jedna więcej nam nie zaszkodzi.
No i jak już mamy prawie wszystko dodajemy przypraw oczywiście rózniastych:bazylia, oregano, majeranek, zioła prowansalskie.
Żeby upomidorowić sos i tę całą breję jak ktoś lubi dodajemy przecier lub pomidory pokrojone drobno, bez skórki najlepiej.
Oczywiście gotujemy to troszkę, później wylewamy wg upodobań pewną ilość lub po cywilizowanemu nakładamy na porcję ryżu. Posypujemy serem żółtym tartym.
Bierzemy się do konsumpcji, nie zapominając, że mamy butelkę wina gdzieś pod ręką. Czerwonego półwytrawnego. jak nie mamy, to mamy problem.Bo trza iść do sklepu, a obiad stygnie i lipa.
Ale każdy prawdziwy mężczyzna ma w domu wino:)
Hm, właśnie pisząc to zorientowałem się, że nie mam. Ale mam dwie butelki wódki plus jakiś dziwny trunek winopodobny z Ukrainy. A wino najwyżej trza ukraść rodzicom jak do najbliższego obiadu takiego się w nie nie zaopatrzę.
Grześ
Mam całą masę fundamentalnych zastrzeżeń. Na koniec jeszcze to wino półwytrawne. Dlaczego półwytrawne? Wino wytrawne trzeba kupić! Ale.
Zjeść z Panem Szanownym taki obiad jestem gotów, bo napisane jest co, jak i dlaczego tyle chemii spożywczej ze sklepu. Otrzymałem uzasadnienie i motywy działania. Przyjmuję je - co do zasady - ze zrozumieniem. Jak ktoś uczciwie mi sprawę stawia, to gotów jestem nawet ryż z torebki zjeść. Byle nie rozgotowany. Przy okazji, siostra Pana ma rację. 100%.
Podsumowując, dobry przepis. Pozdrawiam,
wszystko smacznie, pieknie, i szybko, ale siostra ma racje, ryz z torebki jest okropny. Najlepiej zakupic raz a na dlugo garnek do gotowania ryzu. I zawsze ma sie dobrze ugotowany ryz, sypki.
I chociaz to danie
niby chinskie, to ja i tak najchetniej jem wszystko z ryzem nie chinskim a z Basmati (a to dla ciebie wyjasnienie :))
Basmati (Urdu: ﺑﺎﺳﻤﺘﻰ) bedeutet auf Hindi „Duft“. Es handelt sich um einen besonders aromatischen, langkörnigen Reis, der ursprünglich aus Indien stammt. Er wird am Fuß des Himalaya angebaut und ist die typische Begleitung zu einer Vielzahl von orientalischen Gerichten.
I jeszcze to halbtrocken wino. Czas na zmiany, ale po woli ;-).
dobrze ze i pan zwrócił Grzesiowi uwagę, co do tego półwytrawnego wina. Ja mu już raz tłumaczyłam, ze lepiej będzie jak się nauczy pic wytrawne. Może na początku nie wszystkie rodzaje beda mu smakować, pewnie nieco mu sie buzia skrzywi, a język skręcić w rulonik, ale jak już raz załapie o co chodzi w smaku wytrawnego wina, nigdy nie będzie miał potrzeby kupować takie posłodzone:). bbrrrr
Gotowa jestem się nawet załozyc, ze ponowna próba napicia się półwytrawnego sprawi, ze zapyta się sam siebie, i ja to mogłem kiedyś pic? ;-)
Pozdrawiam
przepraszam za to "a" w miejsce "e"
pozd.
że przewidziałem te pana zastrzeżenia, miałem nawet wpis obwarować uwagami, że to własciwie profanacja i że na pewno niezawodny Referent Bulzacki coś wytknie mi.
Niestety pisałem szybko i zapomniałem już o panu, do czego się przyznaję acz żałuję.
Co do wina oczywiście skłonny jestem pójść na ugodę i pic wytrawne, bo w sprawie wina łatwo mnie przekonać.
Ustronna, no myślę, że mnie łatwo do wina przekonac wytrawnego.
Inne zastrzeżenia tez mile widziane.
Potrawa jest prosta,by nie powiedzieć prostacka, acz smakuje dobrze.
Przeciez najbardziej chinskie w kuchni chinskiej sa te wspaniale - gorace, ale ciagle surowe warzywa! Po usmazeniu miesa ( 2-3 min) - pokrojona marchewka, na minute, potem cebula, na nastepna, kapusta, kielki, brokuly etc. etc: po kilkadziesiat sekund i trzaskajac wokiem, co by sie, wlasnie nie rozbreily. Na chwile jeszcze, ale burzliwa, migdaly czy jakiejs inne sezamki;) . Sos w ostatniej chwili.
Kaska
Zjeść wszystko można.
Cóż, Referent sugeruje ci, że on by wino wypił ( choć woli wytrawne ).
Panna Ustronna ( że panna, z nazwiska wywodzę ) sugeruje, że też by zjadła, ino razem z tobą.
Tylko po co?
To już ja się pytam?
No po co taka mamałyga?
No kurde.
Trochę konserwatyzmu.
A nie wszystko co w lodówce, to w garze.
ja to znam z domu. To jest potrawa, która jako pierwsza przychodzi mi na myśl, kiedy zgłodnieję w pracy albo na trasie w górach.
Mniam :)
co wy z tym ryzem sypkim? Przeciez Chinczycy jedza ryz kleisty, w takich grudkach powiedzialbym. Latwiej im paleczkami.
pzdr.
Kaśka vel Pyzol, masz w sumie rację:)
Igła, jak zwykle zamęt siejesz, że Ustronna chce ze mną jadać razem, to ja wiem:), że Referent to znawca win, to tyż wiadomo,a nie wychodzi tu żadna mamałyga, nic nie zostaje rozgotowane ani podobne klimaty, a to co w lodówce, to w garze, to zasada dobra czasem, więc się nie oburzaj. tak Eintopof można czasem zrobić:)
Sosenka, zgoda :), a w górach to wszystko smakuje,
eMFN-ie, ja tam się na ryżach nie znam, ale Referent pewnie się wypowie lepiej, co jest lepsze, bardziej własciwe i w ogóle
Panie Grzesiu+, Pan sobie z porządnych ludzi jaj nie rób! Pan Igła z Ciapkiem też to Panu potwierdzą. Że tak powiem.
z sympatii do pana, z czystej sympatii.
Pozdrawiam.
boż on okreslał pana mianem ,,gruby cwaniak', a może to ciapek nie Igła.
Eh, w donosy się bawię, przepraszam i się wycofuję. Idem spać.
Pozdrawiam jeszcze raz.
Przebaczyłem mu.
to gruby mnie szczególnie zabolało ;-)
A z tym winem to Pan jednak przesadził. Pani Ustronna ma 100% racji. Jeszcze jej Pan podziękuje. Należy jak najszybciej zakupić butelkę wytrawnego (po prostu wina) i rozpocząć edukację. A w kategoriach edukacyjnych, to... - sam Pan rozumie - nauki nigdy za wiele.
Chętnie bym napisał coś o winach, ale na swoje nieszczęście znam kilka osób, które faktycznie na winach się znają, wiedzą dużo, więc pewnie się nie odważę. Bo to wiedza jest, enologia się nazywa. W szkołach się wiedzy o winie uczy. Bardzo ciekawe.
Dobranoc,