W kwestii pierwszej – konfederaci są bardzo różni, ja sam nalezy do tych bardziej niechlujnych jezykowo. Po prostu zauważyłem, ze bardzo często nie tyle mówimy rózne rzeczy na dany temat, co mijamy się w ogole w tematach. I to w sytuacji powszechnego przekonania uczestnictwa w tej samej dyskusji. Dlatego zamiast sie spierac (co czasem chwalebne), mowimy obok siebie.
Z chwalebnoscia sporu to zaczynam oceniać coraz czesciej z punktu widzenia kotowego – brak nam tego wina stawiania dla wszystkich i dogadywania stanowisk. Choc ostatnia dyskusja Artura z Kriskulem to byla prawdziwa pochodnia w tunelu.
A w kwestii drugiej – to chodzi mi o to, ze chyba najszybszym sposobem zniesienia dowolnej dyskryminacji jest uswiadomienie (sobie samemu czy przez innych) tego, ze sie jest dyskryminujacym. Dlatego tych meżczyzn wcisnąłem w cudzysłów. Bo o dowolnych “dysryminaczy” chodzi.
Panie Yayco Szanowny
W kwestii pierwszej – konfederaci są bardzo różni, ja sam nalezy do tych bardziej niechlujnych jezykowo. Po prostu zauważyłem, ze bardzo często nie tyle mówimy rózne rzeczy na dany temat, co mijamy się w ogole w tematach. I to w sytuacji powszechnego przekonania uczestnictwa w tej samej dyskusji. Dlatego zamiast sie spierac (co czasem chwalebne), mowimy obok siebie.
Z chwalebnoscia sporu to zaczynam oceniać coraz czesciej z punktu widzenia kotowego – brak nam tego wina stawiania dla wszystkich i dogadywania stanowisk. Choc ostatnia dyskusja Artura z Kriskulem to byla prawdziwa pochodnia w tunelu.
A w kwestii drugiej – to chodzi mi o to, ze chyba najszybszym sposobem zniesienia dowolnej dyskryminacji jest uswiadomienie (sobie samemu czy przez innych) tego, ze sie jest dyskryminujacym. Dlatego tych meżczyzn wcisnąłem w cudzysłów. Bo o dowolnych “dysryminaczy” chodzi.
Griszeq -- 07.03.2008 - 15:03